niedziela, 26 stycznia 2020

Sznupcia biznesmenka i dobre miejsce dla kobiet




Patrząc na datę ostatniego posta wychodzi na to, że publikuje raz na rok i jeżeli ktoś z Was jeszcze tu zagląda, to może śmiało przyznać sobie medal olimpijski za cierpliwość.

Idąc dalej, skoro cierpliwość uznawana jest za cnotę rodzaju ludzkiego, to jesteście bardzo cnotliwymi ludźmi. Ale poprzestańmy na tym, bo nie o waszej cnotliwości tu miało być. I tu was pewnie zaskoczę, ale o mojej też nie będzie. A o czym tak ważnym chciałam poinformować, że aż mi się zebrało na chwilę twórczości blogowej? 
Nie będę wam ściemniać, że tęskniłam (choć trochę tak) , nie będę was bajerować, że wena mi wróciła na pisanie bo, cholera, jak poszła tak nie wróciła. Nie będę wam też obiecywać , że będę teraz pisać regularnie, bo takiego kłamstwa to nawet blogosfera nie przyjmie. 




Przybywam do was w celach biznesowych. Otóż jako świeża biznesmenka muszę wykorzystać każdy sposób na reklamę. Na zagrywki w stylu Kardashianek niestety nie mam szans. Trochę do tego jestem za stara, mam tylko jedną siostrę i to z płaskim tyłkiem, a mój tata urodził się jako Rysiu i umrze jako Rysiu. Więc jak widzicie muszę sobie radzić w bardziej tradycyjny sposób. Grupa Szupkolubnych jest nadal spora, ciągle tu zaglądacie, więc tworzycie całkiem sporą grupę docelową jak to się mówi w tych kręgach. Żeby jeszcze się trochę popisać, to dodam, że operuję takimi słowami jak target, content, e-marketing i jeszcze paroma, ale akurat teraz mi wyleciały z głowy. 

No dobrze, ale do brzegu, jak to mawia jedna z moich ulubionych blogerek. Wiecie, albo i nie wiecie, że od zawsze uwielbiam podróżować. Ja żyję podróżami, jak nie podróżuję to planuję sobie , albo innym. Po latach postanowiłam zrobić coś, aby ta moja pasja stała się też moją profesją. Żeby to zrobić każdy ci powie, że trzeba wyjść ze swojej strefy komfortu i zaryzykować. Ja myślałam, że można inaczej, że można tak sobie wymacać teren i tak na macanego dojść do celu. Wróciłam do college i właśnie kończę pisanie pracy licencjackiej na Travel&Tourism w West Scotland College. 
Zorganizowałam Babską Wyprawę do Indii, żeby przetestować swoje możliwości organizatorskie. 
Jednak ciągle pracowałam na etat w pracy, która zaczęła mnie zżerać od środka. No i przyszedł czas na  to, żeby wreszcie podjąć babską decyzję, złapać się pod boki i cyckami do przodu wyjść z tej całej strefy komfortu.



Rzuciłam pracę i postanowiłam się skupić na rozwijaniu swojego projektu ( o to też fajne marketingowe określenie) Stworzyłam, moim zdaniem coś unikatowego, niepowtarzalnego i w 100 % coś dla kobiet. Przywitajcie Kochani wielkimi brawami nowe dziecko w świecie turystyki niszowej. Turystyki , która idzie nowym nurtem i dba, żeby nie zadeptać świata, nie krzywdzić zwierząt i ludzi. 




Travel Power- strefa kobiet to Ja! Takie też będą te podróże. Pełne przygód, pasji, śmiechu, dobrej kuchni i świetnego towarzystwa. Będą czymś więcej niż odhaczaniem świątyni za świątynią, czy muzeum za kościołem. Travel Power to doznania , to przyjemności, to łzy wzruszenie, to poznawanie innych kultur i poznawanie siebie. To relaks i odpoczynek od świata, który tak wiele od nas, kobiet, wymaga. Travel Power to też warsztaty dla kobiet, które chcą nabrać pewności siebie, polubić siebie od nowa, zmobilizować się do działania, w skrócie można to nazwać Terapią Umysłu. Nie wiem jak jeszcze słowami oddać to co chcę osiągnąć, więc posilę się takim to oto obrazkiem.





Na dzień dzisiejszy mam przygotowane pakiety pobytowe w Szkocji w sezonie wiosenno-letnim i pakiety pobytowe w sezonie jesienno-zimowym. Takich atrakcji jak u nas nie znajdziecie w żadnym biurze podróży drogie Panie.




Jeżeli ktoś chciałby spędzić ze Sznupcią miły czas w Szkocji ( będę nawet gotować) lub trochę dłuższy w Indiach to zapraszam zapoznajcie się z ofertą. A może znacie jakieś babeczki, które chętnie by się gdzieś wyrwały, ale nie mają z kim, albo odwagi im brak? Szepnijcie dobre słowo o mnie , podajcie namiary na Travel Power , niech dobro się rozchodzi jak najwyżej, jak najdalej i jak najlepiej.



Wasza Sznupcia Biznesmenka     
         

niedziela, 23 grudnia 2018

Święta nie są dla zwykłych kobiet! Powrót Sznupci.

Próbowałam być tym, kim nie jestem i wiecie co? Na dłuższą metę ciężko być falszywym, nawet w stosunku do siebie, a może nawet przede wszystkim do siebie. Moża się pogubić, zatracić, unieszczęśliwić i doprowadzić do bankructwa tożsamosci. Takie bankructwo, chyba jest gorsze, niż to finansowe. O czym ja w ogóle piszę, zapytacie? Piszę o zaprzestaniu bycia Sznupcią, która żyje w szupkowym świecie. Chciałam być bardziej profesionalna, bardziej poważna w tym co robię, szukałam lepszego sposobu na siebie, na tego jak się wyrażam. Nie miałam czasu na bloga, a nawet nie za bardzo chciałam mu poświęcać czas, bo przecież jestem lepsza niż to, mam więcej planów, zamiarów i projektów. Założyłam kanał na YT i żeby oddciąć się od SznuPków nazwałam go "Jedz, kochaj,podróżuj", zaczełam się udzielać też na IG pod szyldem "Jedz.kochaj,podróżuj". Na początku było fajnie, nie tęskniłam za Sznupcią. Jednak nie na długo, zaczeliście pisać do mnie wiadomości, że teśknicie, że pamiętacie. Później pojechałam do Indii i chciałąm podzielić się z Wami moimi odczuciami, wspomnieniami, czymś co skradło moje serce. I co się okazało? Okazało się, że nie potrafię, nie potrafię być dobrym korespondentem turystycznym, nie jestem medialna, czy zabójczo przebojowa. Próbowałam grać, ale jak widać aktorka ze mnie żadna. Tylko Sznupcia wie, co jej w duszy gra i jak to przekazać. Więc wracam do bycia sobą - wracam do bycia SZNUPCIĄ, czasem gotuje, czasem podróżuje, a czasem rymuje. Święta Bożego Narodzenia to chyba dobry czas na takie decyzje, prawda?
Kanał na YT już nazywa się Sznupkowie w podrózy życia i zachęcam do subskrybcji. 
Na Instagramie też jesteśmy i na FaceBooku. Wypadałoby złożyć teraz życzenia świąteczne, ale w zamian podzielę się z wami tekstem, który napisałam po bardzo długim czasie posuchy twórczej. 
Szykujcie się na więcej, bo czuję, że wena wróciła..:) 


      



I znów się zaczął ten wspaniały okres w roku. Tradycja, rodzinne spotkania, religijne uniesienia, pyszne jedzenie, kolorowe światełka, pierogi u babci, bombeczki w kropeczki, zapach choinki prosto z Biedronki, świeczki piernikowe z Pepko, jednakowe swetry dla całej rodziny i psa, pierniczki z cynamonem, śnieg za oknem, kolędy w TV. No pięknie, obrazek jak z Instagrama.
Tylko gdzieś pomiędzy tymi pięknymi słowami skrywa się ZWYKŁA KOBIETA i słowa nagle nabierają innego wymiaru.
Lista zakupów, dwie listy zakupów, trzy listy zakupów i czwarta zapasowa , bo w tamtym roku trzy się zgubiły, więc w tym roku jesteś mądrzejsza.
Praca do 15.00, później wyścig po sklepach z tymi listami, o które się praktycznie potykasz , bo są tak długie. Między zakupami odbierasz dziecko z korepetycji, umawiasz fryzjera, gadasz z mężem przez telefon. Biegniesz po schodach, wpadasz do domu, stajesz się mistrzynią origami upychając zapas jedzenia na święta w lodówce. Myjesz okna, prasujesz obrus . Mąż wraca do domu, podajesz obiad dla siebie i dla dzieci, ty nie jesz , bo jesteś przecież na diecie. Zjadasz brokuła z jogurtem, wstawiasz pranie, prasujesz serwetki.
Mąż podchodzi, przytula i szepcze do ucha, że kocha, ale nie wie i zanim się zorientujesz czego on znowu nie wie, to już dopisujesz do listy prezent dla siebie do kupienia. Nastawiasz budzik, padasz na łóżko, dodajesz zdjęcie na fejsbuka - JUŻ NIE MOGĘ DOCZEKAĆ SIĘ ŚWIĄT - Ho Ho Ho! 
 
Wstajesz rano , dzwonisz do mamy , bo jeszcze nie uzgodniłyście u kogo będzie Wigilia? Mąż wstaje leci do pracy, po 10 minutach dzwoni, że mu się przypomniało, że Wigilia musi koniecznie być u Was , bo zaprosił kuzyna Bartka z nową dziewczyną i strasznie chce ją pozać , bo on ma taki kiepski gust, że pewnie panienka bedzie konkurować z urodą waszego mopsa. Dzwonisz znów do mamy , tłumaczysz , że Wigilia u Was, mama się obraziła, odłożyła słuchawkę.
Dzwoni teściowa, z prośbą o jakieś dania bez grzybów, cebuli, tłuszczu i maku , bo tatusia wątroba boli i znów będzie cierpiał jak w tamtym roku. Nie pomogło tłumaczenia , że tatuś się źle poczuł, bo zjadl pół blachy serika i 4 dokładki śledzi w oleju. Teściowa się obraziła, odłożyła słuchawkę. Może byś się przejęła, ale twoje myśli zakłóca turbot pralki, zmywarki i wrzasku najmłodszej, że ona dzisiaj ma mikołajki w szkole i zapomniała o prezencie dla koleżanki.
Łapiesz dziecko , łapiesz kluczyki od samochodu i do Biedronki biegiem kupić cokolwiek, co się nadaje na prezent. Dziecko naburmuszone, bo byle czego to ona nie da. Wysiada z samochodu i trzaska drzwiami. Liczysz do trzech i jedziesz na rynek kupić mak i kapuste kiszoną. Coś jeszcze miałaś kupić, ale listy zostały w domu i nie pamiętasz. 
Wracając do domu odbierasz pranie z pralni, wpadasz do Pepko i znów wydajesz fortunę na ozdoby choinkowe. W domu zerkasz na listę i GRZYBY, zapomniałaś o grzybach. Dzwonisz do męża, niech kupi po drodze, ty musisz odrobić lekcje ze starszym, bo jakoś mało kumaty taki, pewie po teściowej. Mąż wraca z pracy, w dłoni trzyma 5 opakować pieczarek. Opadły ci ręce, cycki i wałki z głowy.
Padasz wieczorem do łózka, na fejsbuku wklejasz zdjęcie uśmiechniętej najmłodszej w mikołajkowym stroju - to nic , ze zapłaciłaś jej za to 20 zł - resztkami siły dopisujesz tylko - RODZINA TO PODSTAWA , NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ ŚWIĄT - HO, HO, HO!
Dom lśni, świeczki płoną, pachnie sernikiem, goście się śmieją , mąż wypina pierś jak paw i częstuje faszerowanymi pieczarkami jego pomysłu, niby taka nowa rodzinna tradycja. Dzieciaki piszczą i ciesza się prezentami, pies pogryzł swój świąteczny sweterek, a przeciez mógł ci zrobić prezent i pogryźć teściową , która na wszystko kręci nosem. Jesteś tak zajęta bieganiem między kuchnią , a salonem, że nie masz czasu otworzyć prezentu, chociaż i tak wiesz , co tam jest, bo sama sobie go kupiłaś, kryształowy wazon, choć teraz żałujesz, bo i tak kwiatów nie dostajesz za często.
W myślach obiecujesz sobie, że za rok pojedziecie do Zakopanego na całe Święta, że będziesz odpoczywać, spacerować, pójdziesz do SPA, z mężem na kawę, a dom posprzątają dzieci!
Rozmarzyłaś się tak bardzo, ze nie dosłyszałaś co mówi do ciebie mąż.
-To co kochanie, w przyszły roku powtórka, powtórzył?
I nagle olśniło cię do czego może się przydać ten wazon.
Padasz zmęczona do łóżka, a w głowie kołacze ci się jedna myśl - Świeta są dla SUPERWOMAN, a ja jestem tylko ZWYCZAJNĄ KOBIETĄ.
Mąż nadal siedzi przed TV, nie kłądzie się, wciąż okłada lodem rozbity łuk brwiowy. Na fejsbuku dodaje zdjęcie waszej choinki, z dopiskiem - ŚWIĘTA BYŁY CUDOWNE, ALE W PRZYSZŁYM ROKU ZAKOPANE