wtorek, 31 lipca 2012

Z brudnopisu emigranta, czyli weselisko na 100 par po szkocku

W sobotę dostaliśmy zaproszenie na wesele do naszych szkockich znajomych, niestety nie możemy skorzystać, bo w tym czasie będziemy w Rzymie, a mamy czego żalować, bo wesele ma być bardzo duże, bardzo szkockie i odbędzie się na polu golfowym gdzie regularnie grywa Sean Connery. Taka okazje przejdzie nam koło nosa.





Pomyślałam sobie, że poopowiadam wam trochę jak tu wyglądają weseliska, doświadczenie mam, bo współorganizowałam takich wesel niezliczoną ilość. Na początku był szok. Jak to, tak krótko? tak mało? tak szybko? Z biegiem lat dostrzegam plusy takiego sposobu świętowania, choć nadal niedosyt pozostaje.
No, ale może od początku. Według tradycji za wesele w całości powinni płacic rodzice panny młodej, jednak równo uprawnienie i względy ekonomiczne sprawiły, że koszta są rozłożone równo na obie strony.
Panna Młoda  płaci za dekoracje weselne, zaproszenia, ale za kwiaty płaci już strona pana młodego. Rodzina  panny młodej pokrywa koszty tortu weselnego, wynajęcie fotografa to zadanie dla pana młodego.Wszystko dokładnie wyliczone z ołówkiem w dłoni, a raczej kalkulatorkiem. Oczywiście młodzi nie zajmują się tym sami, zajmują się tym weselni koordynatorzy.

poniedziałek, 30 lipca 2012

Podróże kulinarne, czyli ryba po tajsku w sosie curry

Chyba nie ma takiego drugiego miejsca na świecie, gdzie w dzień i w nocy, w pociągu, w samolocie, na ulicy, na plaży, w sklepie, u fryzjera i w pralni można zjeść przepyszny obiad, zapijając boskim sokiem ze świeżych owoców. Można dostać jedzenie we wszystkich kolorach tęczy i w całej palecie smakowej. Na każdym rogu można spotkać czarodziejki i czarodziejów od woka, którzy w 5 minut uraczą cię królewska strawą. Takim miejscem jest Tajlandia. Ci co byli to wiedzą o czym mówię i pewnie teraz przymykają oczy, nabierają  powietrza w nozdrza i wspominają te cudne aromaty, nie zapomniane smaki i kolory. Ostre jak żyleta chili, słodkie jak miłości mango, aksamitne rambutany, lepsze od seksu arbuzy,  czy niebiańskie mleko kokosowe.Wzięło mnie na wspominki i dzisiaj na obiad mamy Rybę po tajsku.

piątek, 27 lipca 2012

Chleba i Igrzysk, czyli olimpijska zupa cukiniowa na wędzonce

Wczoraj po pracy Sznupek wchodził głośniej niż zwykle. Achaaa!- Pomyślałam - coś nie tak? No i szybko się dowiedziałam.
- Chory jestem! Daj tabletki kobieto bo umrę, a zanim umrę - płuca wypluje i będzie plama na nowym dywanie. Mam chyba z 40C gorączki! Jak nic, zejdę z tego świata dziś w nocy.
- Juz tam zaraz zejdziesz z tego świata, od przeziębienia jeszcze nikt nie umarł.
- To będę pierwszy i udowodnię ci, że choć raz nie miałaś racji
- Skoro jesteś chory to uciekaj do łóżka, a ja ci przyniosę tabletki i herbatę.
- Do łóżka??? Nieee, ja sobie tak na spokojnie przy komputerze usiądę i tu wypije herbatkę. Leżeć nie mogę,dusi mnie od leżenia.
- Achaaa! Czyli przy komputerze to możesz siedzieć i jakoś nie umrzesz, tak?
- oj Sznupciu, nie czepiaj się chorego, to niehumanitarne.

A mieliśmy sobie iść do miasta i do muzeum i do przyjaciół naszych na super ciacho. I nici z planów. Sznupek jednak długo nie wytrzymał przy komputerze, mnie się nie udało wygonić go do łózka, ale uległ gorączce i grypie. Leży, smarcze i jęczy. Na pocieszenie zrobiłam mu pyszną zupę i ograniczyłam gadanie do minimum.

Wieczorem z zapartym tchem będziemy oglądac otwarcie Igrzysk Olimpijskich w Londynie. Mamy przeczucie,ze będzie to coś spektakularnego i jedynego w swoim rodzaju. Reżyserem całej imprezy jest jeden z naszych ulubionych - Danny Boyle  Na każdy jego film czekam z utęsknieniem, bo wiem, ze będzie to uczta dla duszy.
Mam nadzieje, że polska reprezentacja dostarczy nam wielu emocji, trzymamy mocno kciuki.

A ja dla Was mam zupę, która zasłużyła na olimpijskie złoto! Powaga - nie ściemniam ani trochę:)

Zupa Cukiniowa na wędzonce


poniedziałek, 23 lipca 2012

Bulgurowa Sałatka z Ananasem, czyli sposób na wakacyjną figure

Czas najwyższy zatrzeć te traumatyczne przeżycia z przed paru dni i podać wam coś zjadliwego. Czas najwyższy tez schudnąć jakieś 20 kg , przecież za 7 tygodni jadę do Rzymu, jakoś na ulicy trzeba się pokazać,a wcześniej jadę w odwiedziny do mojej siostry, która ma Figurę modelki, nogi po same uszy, oczy jak sarna, piękną cerę i zawsze opala się na brązowo. Kompletne przeciwieństwa! Moja figura jest zbliżona do modelki , ale tej od Rubensa,nogi kończą mi się tam gdzie wszyskim, oczy jak sarna, to mam jak się zdziwię lub wystraszę, a opalam się zawsze na buraczkowo. Siostra zgarnęła najlepsze geny w rodzinie - szczęściara. Także od dzisiaj żywię się powietrzem, kurzem i spalinami, przy większym głodzie pozwolę sobie na liść sałaty i krople cytryny. No wiem, wiem, nie da się tak niestety.



Od pewnego czasu zajadam się tureckim bulgurem ściąga, który z Niemiec podesłała mi mama.To coś pomiędzy ryżem, gryczaną, a kuskusem. Dzisiaj zrobiłam sałatkę, która mimo, że dietetyczna to niesamowicie smaczna. Zrobiłam całą michę i będę zajadać przez 3 dni.

Bulgurowa Sałatka z Ananasem 




sobota, 21 lipca 2012

Słodkie pomysły, gorzkie konsekwencje, bolesne doświadczenia

Nie raz, nie dwa słyszałam słowa zachęty - no upiekłabyś jakieś ciasto, może jakiś sernik byś zrobiła, co to dla ciebie?
No nic, myślę sobie, czas najwyższy się zmierzyć ze słodkim przeciwnikiem. Zaczęłam sobie w necie przegładać przepisy mrucząc pod nosem:


- za łatwe
- za trudne
- ubijając przez 5 minut???
- gdzie ja to kupie?
- ile tej mąki?
- nie mam takiego miksera?
- nudne
- banalne
- za słodkie
- nie mam takiej blaszki

W międzyczasie oglądałam mojego Guru od gotowania, czyli Jamie Oliviera. Ach jak ja uwielbiam tego faceta, razem w kuchni moglibyśmy zdziałać cuda! Jamie robił ciasto bananowe z toffee - szybko i prosto, nie wymaga pieczenia, ucierania, ubijania i innych dziwnych czynności przypominające tortury.Napatrzyłam się na Pana J, przepis zapamiętałam i pelna zapału i motywacji postanowiłam zrobić cos po swojemu, coś nowego, coś na moją nutę, ulepszyć jego przepis, może nawet połączyć to z innymi dodatkami. W tym momencie powinnam zdrowo walnąć się w Głowę, albo Sznupka poprosić  dla lepszego efektu.

Niestety nie zrobiłam tego i brnęłam dalej w swoich kulinarnych uniesieniach. Zrobię takie ciasto, że mucha nie siada, wieść się rozniesie po świecie szybciej niż swińska grypa. Jamie Olivier zaprosi mnie do swojego programu, a Gordon Ramsay będzie mnie błagał na kolanach o przepis.


czwartek, 19 lipca 2012

Czterokolorowa sałatka ryżowa

Sponsorem dzisiejszego odcinka są kolory - biały, żółty, zielony i czerwony. Taka też będzie nasza sałatka na kolacje. Wczoraj ugotowałam więcej ryżu z myślą o dzisiejszym wieczorze. Taki przeleżały ryż jest kruchy i sypki, a co najważniejsze, nie zrobi się z niego papka po dodaniu majonezu. Tak samo robię z makaronem na sałatki. Gotuje dzień wcześniej. No to co? Bierzemy się do roboty?

Czterokolorowa sałatka ryżowa





Składniki:

4 szklanki ugotowanego ryżu
6 jajek od szczęśliwych kur na twardo - jajka na twardo, nie kury:)
2 czerwone papryki
1 żółta
1 zielona
1 puszka kukurydzy
6 ogórków konserwowych
koperek
czosnek
musztarda Dijon
majonez
jogurt naturalny
oliwa
sól, pieprz do smaku

wtorek, 17 lipca 2012

Kobiety są z rajskich ogrodów, a mężczyźni z terenów nieznanych

Czasami się zastanawiam, czy kobiety i mężczyźni w ten sam sposób dotarli na Ziemie. Mam jednak wrażenie, że  przylecieli statkiem kosmicznym z terenów nieznanych , który awaryjnie musiał lądować na naszym globusie.

Zagadka! - co to jest? Stoi na stole,jest szklane i ma pojemność 2l, a wygląda tak:





Proste, prawda?Gołym okiem widać, że to wazon. jednak bystre oko Sznupka widzi cos innego.

- Sznupciu, no przecież to jest zajebiście fajna szklanka do piwa.
- Nie, to jest PUSTY wazon na kwiaty.
- No skoro pusty, to po co ma się marnować.
- No właśnie PUSTY!
- Sznupciu, ale o co ci znowu chodzi?

Skoro nie ma kwiatów, to i piwa nie będzie. A w wazonie zamieszkał Ropuch, może jak go pocałuje to zamieni się w księcia z bajki i kupi mi piękny bukiet kwiatów do mojego nowego wazonu?




A waszym zdaniem - wazon to czy szklanka do piwa?


  

Zapiekanka z tuńczyka na cieście francuskim, czyli kolacja w 30 minut

Ten mój Sznupek to ma poczucie humoru, trzeba mu przyznać. Pytam się czy jest głodny, czy jadł w pracy, bo jakoś nie było mi po drodze do kuchni. Zresztą poniedziałek to Dzień Lenia i nie wypada stać przy garach. Sznupek przymrużył jedno oko, cmoknął, podrapał  się za uchem, poklepał  po brzuchu i stwierdził, że głodny nie jest. Taka odpowiedź bardzo mnie ucieszyła i oddałam się ulubionemu poniedziałkowemu zajęciu, czyli "nicnierobieniu".

Po paru godzinach dochodzi mnie ciche i wypowiedziane z pewną nieśmiałością pytanie:

- to co jemy na kolacje?
- na kolacje?
- no na kolacje co jemy?
- ja nic nie jem?
- a ja ?
- no przecież mówiłeś, że nie jesteś głodny!
- ja tak mówiłem?Nieee....Żartowałem sobie...Głodny jestem.

Żartował sobie. ŻARTOWAŁ! Normalnie bym się nie przejęła, ale w lodówce za dużo nie było, chleb tez sobie wyszedł. Więc chcąc czy też nie, musiałam iść do kuchni i zrobić zapiekankę, którą wcześniej miałam  w planach. Zapiekankę wymyśliłam jakieś 10 lat temu jak przyjechałam do Wielkiej Brytanii. Zazwyczaj robię ja jako przekładańca z makaronem penne, ale dzisiaj wykorzystałam ciasto francuskie, które pamiętało chyba czasy rewolucji, wiec najwyższy czas żeby je spożytkować.


sobota, 14 lipca 2012

Zdrowo weekendowo, czyli brokuły w sosie sojowo-sezamowym

Macie tak czasem, że budzicie się w sobotni poranek i rozpiera was energia, macie tysiące pomysłów na wieczór? Czujecie, że właśnie dziś rozpoczniecie nowy zdrowy etap w waszym życiu, a co najważniejsze! Zaczynacie dietę, rzucacie palenie, wietrzycie mieszkanie, żeby się pozbyć zarazków przeszłości. W myśli układacie już sobie plan na caly tydzień. Poniedziałek - aerobik, wtorek - kosmetyczka, sroda,czwartek koniecznie wypić litr soku z marchewki, w piątek sauna i maseczka z alg. Lista zakupów ze zdrową żywnością leży juz gotowa na stole, a wy on line kupujecie nowe wspaniałe herbatki na odchudzanie.Macie tak?

Ja tak mam i właśnie dopadło mnie dzisiaj z rana. Mieszkanie wywietrzone, zarazek oddelegowany do pracy, plany na cały tydzień są, lista zakupów zrobiona, dieta cud opracowana. Plan PRAWIE idealny. Prawie, bo bardzo krótką żywotność ma ten mój plan, zazwyczaj w niedziele juz o nim zapominam, tak automatycznie - mowie wam, czarna dziura, a nawet złośliwość rzeczy martwych, bo lista z zakupami tez znika:) Tez tak macie? Czy to tylko ja?

No ale póki pamiętam, to mam dla was cos zdrowego, dobrego i nisko kalorycznego.

piątek, 13 lipca 2012

Sałatka Sznupci, czyli sposób na młode ziemniaki

Dzisiaj dostałam e-maila od linii lotniczych z informacją, że zostało nam mniej, niz 8 tygodni do wylotu do Rzymu, czy aby pamiętam? Oczywiście, ze pamiętam! Liczę dni i godziny do naszych " Rzymskich Wakacji".
No ale nie o tym miałam pisać, tak się tylko chwale przy okazji:)


Dzisiaj miałam gości na naszym nowym mieszkanku. Pierwsi goście, wiec i poczęstunek musiał być pierwszej klasy. Od pewnego czasu kołatał mi się w głowie przepis na sałatkę z młodych ziemniaków, połączenie greckich, hiszpańskich i włoskich klimatów - taka Unia Europejska w półmisku..:)

Goście zajadali, przeżyli i do domu wyszli o własnych siłach - więc mogę przepis puścić dalej w świat:)

czwartek, 12 lipca 2012

Z brudnopisu emigranta, czyli sąsiedzkie porachunki



Dzisiaj o poranku wyrwało mnie z leniwej zadumy walenie w klamkę. Kogo tam niesie o tak wczesnej godzinie? Ledwie co minęła 11.00, ludziska spania nie mają czy co?



-dzień dobry, czy Pani Sznupcia?
-tak?
-jestem z urzędu miejskiego, czy te śmieci na chodniku przed budynkiem to twoje?
-no moje.
-sąsiedzi donieśli do urzędu ,że w niedozwolonym miejscu wystawiasz śmieci
-jak to w niedozwolonym? Zawsze tak robiliśmy ze śmieciami, które nie mieściły się w kubłach!
-no tak , ale od stycznia należy to wystawiać od podwórka, nie od ulicy i powiadomić firmę, która przyjedzie i wywiezie to dla ciebie na  wysypisko. Każdy lokator dostał ulotkę z informacją.
-widocznie my tej ulotki nie dostaliśmy - kto dzisiaj czyta ulotki wrzucane do skrzynki???
-jeżeli nie zostanie to uprzątnięte dzisiaj to zrobimy to za ciebie,a na was zostanie nałożona kara.






- Sznupek!!!!Wstawaj!!!
- Co się stało???
-Wstawaj, śmieci trzeba przenosić!
- Gdzie się przenosimy?No co ty?
- Nie my ,tylko śmieci!
- jeszcze 5 minut ,no daj pospać
- No wstawaj, bo nam wlepią kare - 50 funoli!!!
- Sznupciu daj się obudzić,gdzie mam iść, co mam przenosić, jaka kara???
- No wstawaj! Idziemy!


środa, 11 lipca 2012

Boskie truskawki, diabelskie dodatki i 50 odcieni szarości

Na wstępie donoszę, że doszliśmy do porozumienia z naszym materacem. Negocjacje trwały prawie tydzień, ale jest ugoda. Materac nie będzie nas z siebie zrzucał i nie będzie nam chował złośliwie poduszek pod łóżko, a my obiecaliśmy nie chrapać , nie jeść w łóżku i zrzucić parę kilo. Muszę przyznać, że spi się wyśmienicie, nasz nowy przyjaciel wtula się w nasze ciała i delikatnie masuje nasze kręgosłupy - jak w reklamie:)
No to po wstępie, czas przejść do tematu głównego, a tematy główne są dwa - książka i deser truskawkowy.Zacznijmy od ksiażki.



"50 shades of Grey" czyli "50 odcieni szarości" lub "50 twarzy Greya" to hit ostatnich miesięcy, drukarnie nie wyrabiaja z drukowaniem, ksiazka wyprzedaje się jak świeże bułeczki w poniedziałkowy poranek. Ksiazka , która obudziła demony uśpione w spokojnych kurach domowych, wywołała błysk w oku i rumieniec na twarzy u tych bardziej wstydliwych, zaparła dech w piersiach u tych mniej doświadczonych. Bardziej popularna niż Harry Potter i Zmierzch. Erotyk napisany przez nieznana autorkę L.E  James jest na językach wszystkich. Znawcy krytykują niechlujny język literacki,strażnicy moralności potępiają za ostre i niesmaczne sadomasochistyczne watki w tej książce, feministki zarzucają autorce przedmiotowe traktowanie kobiety. Na nic to się zdaje, bo wielbicieli przybywa z minuty na minute.

Książka to historia burzliwego romansu między młodą niedoświadczoną studentką Anastasią Steele, a bogatym i doświadczonym biznesmenem Christianem Greyem, który kryje w sobie mroczne sekrety i wyszukane potrzeby. Nie jest to zwykły romans, nie jest to zwykła miłość. Namiętność, zmysłowośc, ból, rozkosz i zadowolenie nabiera innego wymiaru po przeczytaniu tej książki. Kobiety juz nie chca  romantycznego rycerza w lśniącej zbroi, który będzie je nosił na rekach i delikatnie ocierał łze z policzka. Kobiety chcą Christiana Greya. Waniliowa miłość zmienia swoje oblicze.      

Wiec drogie panie,cycki w dłonie i biegniemy do księgarni po egzemplarz "50 odcieni szarości"
Dajcie znac jak wam się podobała i czy wywołała rumieniec na waszej twarzy;)
Czytając taką książkę nie mozna sobie odmówić przyjemności zjedzenia czegoś nieprzyzwoicie dobrego.


czwartek, 5 lipca 2012

Po przeprowadzce, czyli co u Sznupków słychać w sypialni?



Mówią, że pierwsza noc na nowym miejscu jest najważniejsza, że trzeba koniecznie zapamiętać co się śniło, bo sny na nowym miejscu się sprawdzają.Nam jednak nie w głowie były marzenia senne, my staraliśmy się tą noc przeżyć bez uszczerbku na zdrowiu, bo na psychice niestety uszczerbek został. Już chyba wcześniej wspominałam, że mieszkanko bardzo nam się podoba, urządzone ze smakiem i gestem. Mamy nowe łóżko i nowy odlotowy materac, taki co to w telewizji reklamują, że jak się położysz to materac układa się do twojego ciała i masuje ci kręgosłup.No więc nasz to chyba jakaś czarna owca w rodzinie materacy,bo jakoś nie chce się układać do naszych ciał, o masażu kręgosłupa nie wspomnę.

Ja wiem, że taki materac może być niezadowolony z faktu, że ładuje mu się na plecy tyle kilogramów, bo Sznupek i Sznupcia do małych ludzi nie należą. No ale, żeby od razu z łózka wyrzucać???







Nasze spanie wyglądało tak, jak jedna osoba przewracała się na bok, to druga musiała trzymać się ramy łózka, zeby z niego nie wystrzelić , jak Gumiś po soku z jagód. Po paru niebezpiecznych sytuacjach przyjęliśmy inna taktykę, trzymaliśmy się wzajemnie pod ręce i zapieraliśmy nogami o ramę. Staraliśmy się tez nie oddychać , bo samo oddychanie powodowało falowanie. Falowanie, powodowało u nas atak śmiechu, atak smiechu powodował niezadowolenie naszego nocnego przyjaciela, który  za kare próbował nas z siebie zrzucić. Zrzucał nam też poduszki i kołdrę. Całą noc próbowaliśmy wytłumaczyć tej czarnej owcy, ze jak nie przestanie się wyglupiać i nie da nam spać to oddamy go do sklepu. Groźby na nic się zadały, rano  obudziliśmy się z bólem pleców i karku. Skoro materac ubzdurał sobie, że jest trampoliną to musi odejść. Nie ma miejsca na trzeciego wariata w naszej rodzinie:)

    

Pierwsze 10 000, czyli czas na podsumowanie




Dzisiaj rano zerknęłam na statystyki blogowe i "bingo", co za radość! Blog odwiedziło już ponad 10 000 czytelników.Pewnie jakieś 9500 zajrzało tu przez przypadek i zaraz uciekło, ale co tam. Liczą się statystyki, prawda?








poniedziałek, 2 lipca 2012

Panna P i starsi ludzie po trzydziestce



Wczoraj rano poczułam się stara. Pierwszy raz w życiu!A jak to sie stało? Ano stało się za sprawą pewnej Panny P. Panna P to córka mojego kuzyna i ma dziewczę jakieś dwadzieścia lat, nie wiecej. Podglądałam sobie jej rozmowy z koleżankami na FB. Pozwolę sobie zacytować:

Koleżanka- I jak było na baletach?
Panna P - daj spokój wczoraj tam same dziadki były:(
Koleżanka - hahahaha dobrze, że nie poszłam
Panna P - tzn było pare młodszych osób , ale więcej osób koło 30stki
Koleżanka - to jakieś Senior Party było^^



Senior Party?! Dziadki koło 30stki?!Normalnie opadło mi wszystko, co mogło opaść: szczęka, ręce, cycki, grzywka i jedna powieka.Co one za bzdury wypisują? Przecież taki trzydziestolatek to nic innego jak nastolatek z doświadczeniem, małolat z ogładą, klasą i dostępem do kart kredytowych. Najlepsza zabawa zaczyna się po trzydziestce! Wciąż młodzi, wciąż piekni, wciąż chętni do zabawy, więc jakie dziadki???
Niech no tylko Panna P do nas przyjedzie w maju, to Staruszka Sznupcia i Staruszek Sznupek pokażą jak sie bawią dziadki po trzydziestce. My już jej zrobimy Senior Party i maraton po klubach nocnych naszego miasta.Wczesniej tylko zaczniemy brać jakieś witaminy na wzmocznienie organizmu i podciągniemy troche forme na siłowni, ale damy rade i pokażemy jak się bawią seniorzy.