piątek, 3 sierpnia 2012

Z brudnopisu emigranta, czyli potknięcia językowe i wpadki kulturowe

Na kolanach u szefa

Dopijając kawę, nerwowo zerkałam w okno, o 19.00 miał podjechać mój nowy Szef i podrzucić mnie do hotelu w którym rozpoczynałam prace na recepcji. Samochód podjechał, zatrzymał się na prawie pustym parkingu. Ciężko było mi dojrzeć kto siedział za kierownicą bo na parkingu panowały egipskie ciemności. Złapałam torebkę, poprawiłam fryzurę i pognałam w podskokach do samochodu, powtarzając sobie w myślach jak mam się przywitać i miło rozpaczać rozmowę. Jak to mówią - najwazniejsze pierwsze wrażenie.
Łapie za klamkę otwieram z impetem drzwi i juz jedna noga prawie w aucie, biodro wypięte do pozycji "zaraz se klapnę" i nagle poczułam coś na kształt łokcia w moim udzie, szybkie spojrzenie w bok i co widzę? Wystraszoną minę mojego nowego Szefa wciśniętego w siedzenie. Co jest??? Podskoczyłam jak oparzona, zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem i stanęłam jak zaczarowana , płonąc ze wstydu.



Po chwili  otworzyły się drzwi z drugiej strony i dobiegł mnie niesamowicie głęboki  męski głos- zapraszam z tej strony - oczywiście cała drogę próbowałam naprawić swoja gafę, co objawiało się  niekontrolowanym potokiem słów i częstym chichotaniem. Nie wiem, czy dopuściłam go do słowa choć raz. Mój Szef zapewniał, ze nic się nie stało i mam się nie przejmować, pozostanie to nasza słodka tajemnicą. Dnia następnego jeszcze bardziej nerwowo wyczekiwałam na samochód, bo nie byłam pewna czy chcą współpracowac z taka wariatką, moje obawy jednak były zbędne bo samochód czekał na mnie na parkingu, tak samo jak wczoraj, tylko z tą różnica,ze drzwi od strony pasażera były szeroko otwarte. Wyprzedzę wasze pytanie. Oczywiście, ze wiedziałam, ze w Anglii kierownica jest po drugiej stronie. Wiedziałam, ale zapomniałam:) Chociaż minęło już prawie 10 lat od tego zdarzenia, na samo wspomnienie oblewam się rumieńcem.

******


Imbirowa Głowa





Kolezanka z pracy wróciła od fryzjera z nowym kolorem włosów. Chciałam być miła i zabawna zarazem:

-No prawdziwa wiewióra z ciebie teraz
- Wiewióra???
- No o wlosach mówie
- A co z nimi nie tak?
- No nic, jesteś czerwona jak wiewiora
- Wiewiorki sa szare, a moje włosy są czerwone
- W i e w i ó r k a jest ruda
- Pierwsze słysze, nigdy nie widziałam rudej
- No u nas się mówi rudy jak wiewiórka, lis, rydz, marchewka
- No co ty?
- A jak się u was mówi na rudych?
- Normalnie. Imbirowa Głowa

******


Poczta

Chciałam wysłac list, ale strasznie padało, kolega pocieszył mnie, ze jak tylko wyjde za róg w prawo to będę miala poczte, wiec nie zmoknę. Zarzuciłam kurtke i poleciałam z listem. Za rogiem była knajpa,za knajpą był spożywczy,dalej reklama poczty, dalej papierniczy, dwa antykwariaty, apteka i koniec ulicy. Pobiegłam wiec  za drugi róg, bo może to miało być w lewo? Też nic nie znalazłam, nawet reklamy poczty.Wróciłam  do domu i mówie do kolegi:



- Nie znalazlam poczty
- Jak nie znalazłaś?
- No nie wiem, widziałam tylko reklame poczty na spożywczym
- No to własnie tam jest poczta
- W spożywczym?
- Żarty sobie robisz?
- Jedno małe okienko przy chemicznym
- Przy chemicznym?
- tak , na samym końcu za mrozonkami






Myślałam, że tylko na wsi Poczta dzieli lokal ze spożywczym sklepem lub z apteką. Jednak się myliłam, w moim paru milionowym miescie, zeby trafić do małego okienka pocztowego, musze się przebić przez cały sklep monopolowy.


******

CDN...        


         


5 komentarzy:

  1. Ha ha a myślałam, że wpadki kulturowe to moja specjalność. Uśmiałam się do łez najbardziej z imbirowej głowy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczę. Imbir nie jest rudy. Wiem bo mam i wkrawam do herbatki .
    Jest szary ...... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. cudowne! haha.. tymi wpadkami to pobilas mnie na glowe... ale jeszcze nic straconego, ja wciaz dopiero zaczynam ;) czekam na cd

    OdpowiedzUsuń
  4. ha ha ha zdarza sie tym bardziej ze jednak jestesmy za granica i w innych kulturach, wazne zeby potrafic sie smiac z samego siebie mnie tez sie zdazalo i tez smieje sie z tego do dzis :)
    Widze Momi ze branzowo pracowalysmy :) ja pracowalam w hotelu przez 8 lat ( rowniez w recepcji + sniadania) i 2 lata temu powiedzialam dosc ! Chce miec normalne weekendy, swieta i czas dla rodziny ... moze kiedys wroce bo sprawiala mi przyjemnosc ta praca ale troche to potrwa :)
    bachulka

    OdpowiedzUsuń
  5. Żałuje, że bloga nie zaczełam pisać 10 lat temu, teraz już sie troche zacierają - ale będzie ciąg dalszy - jeszcze troche tego jest. Niby Europa, a czasami kulturowo jesteśmy sobie bardzo odlegli.

    Basiu, Ja też uwielbiałma swoją prace, teraz może mam prace lepiej płatna ale nie daje mi takiego powera jak praca w hotelu.Uwielbiałam te wszystkie śluby, konferencje czy wycieczki Japończyków....ehh..:)

    OdpowiedzUsuń