czwartek, 31 stycznia 2013

Bo "13" to taka dobra liczba, prawie tak dobra jak awokado

Biegnę, biegnę Kochani do Was, nowiny przekazać! Zakończył się drugi etap głosowania na Bloga Roku. Donosimy, że poszło nam lepiej niz myśleliśmy i zakończyliśmy walkę na zaszczytnym "fefnastym" miejscu z liczbą 13 sms- ów. Jak tu nie wierzyć w szczęśliwy 2013? Teraz wiem, że ten rok będzie dla nas szczególny.  



Jeszcze raz chciałam podziękować za każdy głos, który oddaliście na  nas. Jesteście po prostu kochani i jesteście zwyczajnie najlepsi. Cieszę się też, że dzięki tym sms-om choć trochę pomożemy dzieciom, do których los się jeszcze nie uśmiechnął.



Bo na miłość jest zawsze pora...

Na miłość do pora oczywiście, zawsze jest dobra pora. Gdyby organizowali wybory najprzystojniejszego warzywa to Pan Por zostałby Misterem Warzywniaka. No sami powiedzcie? Zajrzyjcie do lodówki i spójrzcie na waszego pora, ładniusi prawda? A jaki smaczny do tego! Ja mogłabym pora na surowo, na miękko,na twardo i o każdej porze. A jak się pora połozy do gara w odpowiednim towarzystwie, to już słów brak! A jak, na dodatek, zrobi się to po francusku to mamy gwarantowany następny orgazm kulinarny w sznupkowej  kuchni. Gotowi?


środa, 30 stycznia 2013

Rób co chcesz , czyli ciężkie życie Sznupka



Tak się czasami zastanawiam i do wniosków dochodzę, że ten Pan Sznupek to strasznie ciężkie życie ze mną ma. Wcześniej to normalnie "sielanka maślanka las vegas". Pił pepsi od rana do wieczora, mielonkę z puszki jadł jak słone paluszki, ubierał się tylko na czarno, długi łańcuch przy spodniach nosił, nikt mu kolorowych fatałaszków nie wciskał, nikt go od komputera nie odganiał i nie krzyczał, że za dużo pali, za mocną kawę pije i za bardzo bałagani.  Żył sobie jak u Pana Boga za piecem i nagle diabeł mu ogonem w kotle życia zamieszał i Sznupcie zesłał:

- Sznupek ile Ty już dzisiaj puszek pepsi wypiłeś?
- Jedną
- Jedną? To dlaczego w śmietniku są już trzy?
- Wzięłaś i zajrzałaś?
- Nic nie wzięłam i nigdzie nie zaglądałam, samo się mi w oczy rzuciło
- Bo kupiłaś takie małe puszeczki jak dla krasnoludków

wtorek, 29 stycznia 2013

Podróże kulinarne do Wietnamu, w poszukiwaniu magicznej Pho

Dzisiaj zapraszam Was w podróż do Wietnamu, zapraszam Was na rosół, który od wielu lat jest na szczycie "jedzeniowych list przebojów". Rosół o którym się mówi na salonach, rosół który działa cuda.






niedziela, 27 stycznia 2013

Nad rzeczką opodal krzaczka mieszkała Kaczka Dziwaczka...

....ale już nie mieszka biedaczka Kaczka Dziwaczka...;) Może i dziwaczka, ale smaczna była.





No! To już wiecie co u nas było dzisiaj na obiad? Kaczka po chińsku z sosem śliwkowo imbirowym. Naoglądałam się technik pieczenia, smażenia, przyprawiania, kruszenia, naczytałam się o przyprawach i chrupiącej skórce, bo chciałam zrobić pierś z kaczki tak, aby Chińczykom szczęka do ryżu wpadła z zazdrości. Myślę, ze wiele godzin studiowania kaczkologii dały niezłe rezultaty. Obiad popisowy, mogę zaprosić Chińczyków.

piątek, 25 stycznia 2013

Jak pies z kotem pod jednym dachem życie sobie uskuteczniają

Tak sobie dzisiaj siedziałam i myślałam i  w wyniku tego myślenia mnie olśniło, jednak zanim mnie olśniło, to mnie najpierw jasny piorun trafił i fala złości zalała. A co mnie tak zdenerwowało?A Sznupek mnie tak zdenerwował, nie pierwszy raz i pewnie nie ostatni, ale dziś jakoś tak dobitnie.





Bo ja nie wiem skąd to się u Niego bierze. Siedzę sobie grzecznie na sofie to nie podejdzie, nie przytuli, nie wyściska, buziaka nie da. A niech się tylko ruszę do kuchni obiad gotować, niech tylko palniki odpalę - buchhh - i noże w ruch niech pójdą, to za chwile słyszę - tup tup - i już Sznupka mam za plecami, przymila się, ociera się, coś tam do ucha mruczy. A ja stoję i zastygam, dosłownie zastygam z ciastem naleśnikowym na rękach i na dodatek staram się telepatycznie zmniejszyć gaz pod patelnią, bo taka zastygnięta ze Sznupkiem na plecach, nijak się ruszyć nie mogę. Nie wytrzymuję napięcia i warczę:

Oscarowe rozmyślania, czyli kto w tym roku dostanie statuetkę ?

Oscary, Oscary! Już niedługo Oscary! Dlaczego tak krzyczę? Z radości i podniecenia! A Wy się nie cieszycie, nie oglądacie? No jak to? No co Wy?


http://www.oscars.org/


Ja do sprawy Oscarów podchodzę bardzo poważnie. Najpierw nerwowo wyczekuję nominacji, następnie oglądam wszystkie nominowane filmy, wybieram swoich faworytów, obstawiam, po czym bladą nocą zasiadam przed telewizorem i daję się porwać magii kina i wciągnąć w szpony targowiska próżności. Podskakuje jak mój ulubieniec dostaje statuetkę, rzucam kapciem w telewizor jak wynik nie jest po mojej myśli. Płakałam jak głupia razem z Sandrą Bullock jak odbierała Oscara za "Blindeside", wycierałam łzy w rękaw podczas przemówienia Toma Hanksa, który dostał Oscara za film "Filadelfia". Wiele razy tez obiecywałam sobie, że juz nigdy więcej, że głosowanie jest ukartowane, że manipulacje, że głos mają tylko wielkie produkcję, a za czym idą oczywiście pieniądze, znajomości i polityczne preferencje. Ja to wszystko wiem Kochani, ale nic nie zmieni mojego uwielbienia dla tego show. Zobaczmy co nas czeka w tym roku?

wtorek, 22 stycznia 2013

Z brudnopisu emigranta, czyli o czym sie pisze w brytyjskich brukowcach?

Daily Mail 

"...56 letnia babcia zalała się łzami jak usłyszała werdykt sądu na Bali. Kobieta dostała karę śmierci za przemyt kokainy z Tajlandii..."

Jak donosi prasa, babcia z  hrabstwa Gloucester nie przyznaje się do winy, twierdzi że do przemytu została zmuszona. Wraz z nią aresztowano trzech innych brytyjczyków oraz jej męża. W dniu dzisiejszym na wyrok śmierci w balijskich więzieniach oczekuje 40 obcokrajowców. 

http://www.dailymail.co.uk/home/index.html
    


"...Ogrodnik pobił kobietę sznurem po przeczytaniu książki '50 twarzy Greya'.."

Steven, lat 43 i jego partnerka po przeczytaniu książki postanowili się trochę zabawić, ale najwidoczniej sprawy poszły o jednego klapsa za daleko:) Sprawa trafiła do sądu.




"...Książę Harry, znany w armii jako 'Kapitan Walia' porównał wojnę w Afganistanie do gry komputerowej..."

I znów biednemu Haremu nie wyszło, chciał zażartować, a obraził cały Afganistan, pół armii brytyjskiej i babcie Elkę. Niech on juz lepiej z tym gołym tyłkiem lata:)  

dailymail.co.uk


http://www.dailymail.co.uk/news/


"...50-letnia babcia z Preston została oszukana przez swojego 28-letniego  chłopaka z Turcji..."

Pat poznała Ibrahima w Marmaris, sprzedała dom i zainwestowałą 70 tysięcy funtów w jego bar, po otrzymaniu pieniędzy ukochany zniknął, rozpłynęła się tez wielka wakacyjna miłość.


http://www.dailymail.co.uk


A co u Was słychać ciekawego kochani?

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Brytyjki nie kury i swoje Koło Gospodyń Wiejskich tez mają

Instytut Kobiet to takie brytyjskie Koło Gospodyń Wiejskich. Powstał w 1915 roku w celu zintegrowania kobiet w mniej zaludnionych terenach i zachęcenia do robienia zapasów i produktów żywnościowych w tych ciężkich wojennych czasach. Okazało się, że takie Instytuty Kobiet urosły w siłę i całkiem dobrze radziły sobie nawet, gdy lata kryzysowe minęły. Pod patronatem Instytutu powstały szkoły gotowania, kółka zainteresowań,  a nawet chóry i trupy teatralne. Kobiety też dużo czasu poświęcały na prace charytatywne. Co roku, dochód ze sprzedaży świątecznych ozdób i wypieków przekazywały potrzebującym. Miały też swoją audycję radiową i program telewizyjny, w którym uczyły jak tanio i oszczędnie gotować i jak przerobić mundur wojskowy na elegancki płaszczyk  dla córki:)

http://christchurchcitylibraries.com

http://www.search.staffspasttrack.org.uk

Największą sławę zdobyły kobiety z wioski Kettlewell w hrabstwie York. Dziewczyny chciały ufundować wygodną sofę do poczekalni dla szpitala, w którym na raka zmarł mąż jednej z nich. Postanowiły wydać kalendarz, na którym będą pozować nago, ale nie na golasa:) Miały nadzieję, że uda im się sprzedać "parę" kontrowersyjnych egzemplarzy i uzbierać około 1000 funtów. Kalendarz zrobił furorę i dziewczynom udało się osiągnąć cel większy, niż 1000 funtów - uzbierały ponad 2 miliony funtów do dnia dzisiejszego. Pieniądze przekazywane są fundacji zajmującej się walką z rakiem. W 2003 nakręcony został film w hollywoodzkiej obsadzie, a całkiem niedawno "Dziewczyny z kalendarza" trafiły na deski teatru muzycznego w Londynie.




niedziela, 20 stycznia 2013

Krewetki słodko kwaśne po tajsku, czyli kolacja dla leniuchów

Za każdym razem jak jestem z wizytą u mojej przyjaciółki to zadziwia mnie jej zwinność w kuchni, do tego wszystko szykuje szybko, bez wysiłku i w olbrzymich ilościach. Ostatnio w parę minut na stole pojawiła się micha ryżu, green curry, red curry, kurczak z brokułami, kapusta z krewetkami i smażone krewetki słodko kwaśne z makaronem. Ja upodobałam sobie kapustę z krewetkami w formie sałatki i krewetki słodko kwaśne. Takich dobrych krewetek nie jadłam juz bardzo dawno, a może nawet nigdy. Koleżanka zdradziła mi sekret jak zrobić takie aromatyczne kruche krewetki. Macie ochotę na tajskie jedzonko? Szybko i łatwo:)




sobota, 19 stycznia 2013

Poranne fochy, inwestycje pozaziemskie, czyli jak ugotować idealną zupę szpinakową

Normalnie mnie od rana nosi, od samej 8.30, jak tylko się obudziłam. Już jak robiłam poranne siku to wiedziałam, że będzie coś nie tak. Siekiera zawisła w powietrzu i nie zawaham się jej użyć, jak Babcie kocham. A jak jeszcze zobaczyłam Sznupka popijającego kawę z radosnym uśmiechem na twarzy, to mnie dopiero trafiło. A ten co? Dobrze się czuje? Zadowolony z życia? Szczęśliwy jakby pod palmą na leżaczku leżał na Karaibach. Mi nawet kawa dzisiaj nie smakuję.



 Co to za życie jak człowiek na urlopie siedzi w domu i nic nie robi. To znaczy Sznupkowi to nie przeszkadza, siedzi sobie przy ciepłym kaloryferze, przed komputerem. Zajęty jest od rana, gąsienice w czołgu czyści i do kolejnej bitwy się szykuje. A ja siedzę, gapię się w telewizor i tupię nogą. Książki nie chce mi się czytać, bo mnie znudziła, filmów też mam dosyć, na spacer nie pójdę, bo nie ma śniegu. Siostra ma śnieg i na sanki z Mychą chodzi i to jest niesprawiedliwe. Do znajomych nie pójdziemy, bo Sznupek jeszcze prycha i kicha. Czyli jednym słowem - KICHA. Muszę sobie zajęcie znaleźć, choć trochę to ryzykowne. Wczoraj jak sobie znalazłam zajęcie to ledwie to zajęcie z piekarnika wyjęłam, teraz te zajęcie w salonie na stole leży, bo w kuchni miejsca zbrakło. Mówię tu o chlebie, który wczoraj upiekłam z 2 kg maki. Ledwie to to uklepałam, a jak wyrosło to prawie w to ciasto wpadłam po same cycki. No nic, chleba nam nie zbraknie przez najbliższy tydzień.

piątek, 18 stycznia 2013

Włoska kapusta po angielsku i kulki mocy z miodem

 Dawno nie było nic z brytyjskiej kuchni. Dzisiaj ulubiona kapusta wyspiarzy, czyli włoska ze śmietaną. Przepisów jest wiele, wiele też jest sposobów przyrządzania. To tak jak z naszą modrą kapustą, każda gospodyni domowa ma swój sposób na tą najlepsza modrą:)



Kapustę włoską można robić ze śmietaną i z bekonem, można robić z dodatkiem sera, są tacy co robią z samym serem. Można też dolać białego wina. Ja sobie najbardziej upodobałam ze śmietaną i musztardą. Do tego kulki mocy z miodem i ziołami. Zapraszam:)



Mamma Mia! Cóż to była za noc!

Podróżować, podróżować i nic w życiu nie żałować - takie moje motto od wielu lat, tak staram się żyć.

Z każdej podróży przywożę zdjęcia, pamiątki, stare bilety, kolorową serwetkę z knajpy, muszelkę z plaży, czy kamień z jeziora. Jednak najważniejsze są wspomnienia, wspomnienia w mojej głowie, dokładnie posegregowane chronologicznie i poukładane alfabetycznie. Wspomnienia dobieram starannie, zapamiętuje te najlepsze, najbliższe sercu i  najcenniejsze. Później wystarczy tylko, że przymknę oczy i ....

Wspominam Rzym i widzę zaparkowany skuter, zielone okiennice , obrus w czerwoną  kratkę, nierówny chodnik, ulice pełne życia i spokojne place z fontannami, smakuje lody i zimna kawę, czuję zapach oregano i gotowanego makaronu, łapię promienie słońca, spoglądam na obraz namalowany przez Caravaggio, na kobietę co karmi gołębie.Tak pamiętam Rzym.

Wspominam Paryż i widzę Sekwanę skąpana w słońcu, słyszę jak ktoś gra na saksofonie, ktoś całuje się na moście, ktoś maluje obraz, ktoś sprzedaje stare płyty. Spaceruje pomału ulicami, które pachną świeżymi bagietkami i drogimi perfumami, widzę kolejną kamienice, która kryje magiczne ogrody za żelazną bramą, kręci mi się w głowie od czerwonego wina. Tak pamiętam Paryż.

Zastanawiałam się jak zapamiętam Londyn, czy zdołam dostrzec choć odrobinę magii? Londyn jest tak multikulturalny, że gdzieś zatracił swoją tożsamość. Centrum miasta zdominowały bary sushi, sieciowe coffee shopy i włoskie knajpy. Włoska knajpa jedna za drugą z charakterystycznymi małymi stolikami i krzesełkami wiklinowymi. Pięknie to wygląda w Rzymie, ale Londyn to nie Rzym, Londyn to nie Tokio, Londyn to nie Jamajka. Jak odnaleźć Londyn w Londynie?


środa, 16 stycznia 2013

Z wizytą u Królowej Elki, czyli co słychać w wielkim świecie?

Po pierwsze, wszyscy w tym Londynie pala papierosy, jak wyszliśmy z dworca kolejowego to prawie upadłam, tyle dymu dookoła. Na początku pomyślałam, że to ta słynna londyńska mgła, ale gdzie tam! Zimno, deszcz siąpi, wiatr zawiewa, ciemno dookoła, a palacze skupiają się przy tych metalowych kubłach, niczym na zebraniu kółka różańcowego, się zaciągają z rozkoszą. Jeden za drugim, jeden za drugim jak w transie jakimś, bo przecież w pociągu nie palili pięć godzin, trzeba to nadrobić. Stoją, kulą się z zimna i uśmiechają błogo - ychh...aaachhh...fuuuuu. Kobiety, mężczyźni, Biali, Żółci, Czerwoni, a pośród nich ten największy z palaczy - Sznupek! Tak się zaciąga, że aż mu  się wytrzeszcz oczu robi, aż mu nogawki od spodni falują, ściska tego papierosa jakby mu kto miał go zaraz wyrwać i podeptać.



- Sznupek no chodź  już, bo siku mi się chce!
- no już Sznupciu jeszcze jeden mach i idziemy
- minute temu tez mówiłeś, ze to ostatni mach!

I tu korzystając z okazji, pochwalę się, że już nie należę do tego kółka zdesperowanych palaczy od roku i pięciu miesięcy.;-D


No dobra, pomarudziłam sobie na wstępie, to teraz czas przejść do szczegółów. Wizyta w Londynie miała dla mnie taki trochę sentymentalny wydźwięk, miło było zobaczyć znajome miejsca, dworzec autobusowy, na którym rozpoczęłam swoją emigracyjną podróż 10 lat temu. Dworzec nic a nic się nie zmienił, nadal wygląda jak stary, komunistyczny budynek po pożarze i nadal trzeba uważać na gołębie, żeby nie narobiły na głowę. Sznupek tez mieszkał jakiś czas w stolicy, więc z poruszaniem się nie było problemu. Zresztą metro londyńskie jest tak świetnie oznakowane, ze nawet mapy nie są potrzebne, żeby trafić w wybrane miejsca. My w planie mieliśmy wizytę u Elki i szaleństwa na West Endzie.

- Sznupek, no patrz! Zamknięte!
- Mówiłeś, ze nas zapraszała na tą herbatę
- Może pokrzyczymy, to nas usłyszy?
- Elkaaaa! Elaaaaa!
- O patrz światło się zapaliło i firanka poruszyła w oknie po lewej
- No i co? I nic, wystawiła nas, a to ci Elka!
- Oj Sznupciu, może zapomniała, ma już swoje lata
- No to niech żałuje, nie dostanie Michałków!
- Chodźmy się gdzieś napić herbaty




wtorek, 15 stycznia 2013

Bo jak zacząć urlop to najlepiej z przytupem

Każda podróż jakoś musi się zacząć, lepiej lub gorzej, ale jakiś początek musi być. Nasza zaczęła się z dreszczykiem emocji i podwójnym przytupem w momencie jak tylko wsiedliśmy do taksówki:

- na dworzec poprosimy
- a skąd ten piękny akcent?
- z pięknego kraju nas Wisłą Proszę Pana, z Polski

I tu kierowca nabrał głęboko powietrza i zawył - Polszka biało cerwoni, do bojuuuuu Polszkaaaa! Znacie ta piosenkę, znacie? - Komu kibicujecie, znacie Borucia, on gra w Celtikach? - Chodzicie na mecze? -  Polszkaaa białooo cerwoni, do boju Boruć do boju Polszkaaaaa! -  A wy znacie hymn Celtików, znacie? - Nie znamy - przyznałam wstydliwie -  modląc się, żeby wreszcie się odwrócił i choć raz spojrzał na jezdnie, zamiast na nas. Na szczęście modlitwy moje zostały wysłuchane i się odwrócił, ale byłam naiwna myśląc, że na jeździe się skupi. Skupił się na wyszukiwaniu czegoś w swoim telefonie,  a następnie zajął się montowaniem telefonu w uchwycie na desce rozdzielczej.

- widzicie , widzicie dobrze?
- tak tak widzimy
- to słuchajcie!

Koniec świata! Sznupkowie się lansują, czyli szpan i fan

Tak, tak nadszedł ten czas kiedy to trzeba popracować nad własnym wizerunkiem i trochę się polansować. Wróciliśmy z urlopu i co widzę? Każdy, no prawie każdy, zaprzyjaźniony blog bierze udział w konkursie "Blog Roku 2012". Sznupkowie też zgłosili swój udział w kategorii " Ja i moje życie". Będziemy się promować w wielkim internetowym świecie. Po prawej stronie na pasku, pod ikonką jest link do konkursu.



poniedziałek, 7 stycznia 2013

Z brudnopisu emigranta, czyli jak nauczyć się szkockiego?

Dawno nie pisałam nic w brudnopisie emigranta, szybko więc zaległości nadrabiam i  biorę się za notatkę o potyczkach językowych.




Przeprowadzając się do Szkocji dawno już pozbyłam się obaw językowych, mimo że, wciąż uczyłam się nowych słówek i powiedzonek, ale tak już chyba zostanie, bo przecież mam do nadrobienia pół życia w języku angielskim. Jednym słowem angielski miałam opanowany na dostateczny z plusem.   Pierwszy dzień, pierwsza wyprawa na pocztę i pełne zaskoczenie. Jak to się stało, ze ledwie udało mi się znaczek pocztowy kupić? No nic , ludzie z wadą wymowy tez muszą pracować przecież. Dzień następny, telefon w sprawie pracy, rozłączyłam się w połowie i poszłam umyć uszy, bo nic kobiety zrozumieć nie mogłam. Pewnego wieczora poszliśmy ze znajomymi do pubu i po godzinie wyszłam prawie z łzami w oczach, nie rozumiałam barmana, nie rozumumiałam przystojniaka, który coś mi tam gadał do ucha, nie widziałam o czym rozmawiają dwie dziewczyny siedzące przy sąsiednim stoliku. Tragedia się stała! W jedną noc zapadłam na amnezje językową i co teraz będzie? Czy to się da jakoś wyleczyć?

niedziela, 6 stycznia 2013

Cuda w kuchni i tercet egzotyczny, czyli czyszczenie lodówki

Czyszczenie lodówki może być niezmiernie twórcze, bo jak człowiek musi, a w szczególności kobieta jak musi, to cuda potrafi działać. Od piątku oficjalnie rozpoczęłam przedwyjazdowe czyszczenie lodówki. Uparłam się, ze choćbyśmy mieli jeść kabanosy z dżemem i fasolką, to do wyjazdu nic nie kupię do jedzenia.

Za dużego pola do popisu nie miałam - kawałek salami w wieku późno emerytalny, dwa pęczki szczypiorku na podtrzymaniu, w zamrażalce jakiś zagubiony, zmarznięty groszek. Na szczęście zawsze mam duży zapas makaronów, przecieru pomidorowego i pomidorów w puszce. Poważnie, tego nigdy u mnie nie zabraknie. Jakby w Szkocji nastała klęska żywiołowa, czyli napadałoby śniegu po kolana i temperatura spadłaby do -15C, to zawsze jakoś na pomidorówce przeżyjemy, prawda?

Nie miałam w planie tego wrzucać na bloga, bo czym tu się chwalić, ale tak mi zapachniało z patelni, że   zaczęłam podejrzewać, iż jestem świadkiem narodzin pierwszego cudu w tym Nowym Roku. Salami w wieku emerytalnym, szczypiorek na podtrzymaniu i zziębnięty groszek stworzyły tercet egzotyczny, az się chciało krzyczeć - Mamaaa Miaaa!!!

Polecam - proste, szybkie i niesamowicie smaczne:)

Salami z groszkiem i szczypiorkiem w sosie pomidorowym



czwartek, 3 stycznia 2013

Podróże kulinarne, czyli pieczarkowe curry z kurczakiem na ostro

Dawno nie zabierałam Was w podróże kulinarne. Dzisiaj znów wybieramy się do Indii, ale nie martwcie się, nie musimy wydawać fortuny na bilet lotnicze, pakować plecaka,czy brać miesięcznego urlopu, zabieram Was tylko na drugą stronę naszej ulicy do hindusa na pieczarki w curry, albo na pieczarki w chili masala. Nigdy nie mogę się zdecydować, które są smaczniejsze. Brytyjskie pieczarki i indyjskie curry - niebo w gebie, rozkosz w sercu:)

Przy okazji chciałam polecić Wam bloga Dorotki i Mańka, którzy aktualnie podróżują po Indiach wraz ze swoimi dziećmi. Nie jest to ich pierwsza podróż do Azji, ale poprzednim razem podróżowali tylko we trójkę. Tak im się spodobało, ze postanowili powiększyć rodzinę i wyruszyć w dalszą podróż. Obiecuję Wam, że nie raz będziecie płakać ze śmiechu, a czasem tez ze wzruszenia. Do tego blog okraszony ciekawymi zdjęciami i filmami. - Kliku Kliku


Jak już się naoglądacie i naczytacie o Indiach, to może skusicie się na talerz curry mojego autorstwa?



środa, 2 stycznia 2013

Erotycznie i kulinarnie! Czyli o cyckach, czołgach i pieczonych pousinach, a na deser ciasto od Anety

Od pewnego czasu zerkam na blogowe statystyki z pewnym takim, jakby to nazwać?Zadziwieniem może? Jak tak sobie pomyślę, to na blogu zazwyczaj jest bardzo kulinarnie, czasami jest turystycznie, czasami śmiesznie, moze nudno tez czasami, a może nie? Ale erotycznie? Nie pomyślałabym?




To moze wy mi powiecie, czy ja faktycznie tak często o cyckach piszę? Bo statystyki mówią, że tak.  Sami popatrzcie  po jakich frazach wyszukiwanych w googlach czytelnicy trafiają do naszego bloga:

- cycki Sabriny
- 50 odcieni Greya
- gra wstępna
- cycki opadają
- zapiekanka z pora
- cycki wiszą
- wielkie cycki
- krowie cycki
- cycki po 30- tce
- śledzie na ostro
- piersi na ostro
- cycki  w wannie
- zapiekanka z tuńczyka
- długi jak lufa od czołgu
- mężczyźni grają


Normalnie ręce i cycki opadają! Wychodzi na to, że statystyczny Polak zainteresowany jest cyckami  Sabriny, mlekiem od krowy i śledziami na ostro. Statystyczna Polka lubi zapiekanki z pora, odcienie szarości i grę wstępną w czołgu:) Czyli tylko seks i jedzenie nam w głowach:)






Teraz Kochani ręce w góre, kto z was googlował "cycki Sabriny" a trafił do nas? No nie wstydzić się:)   


wtorek, 1 stycznia 2013

Noworoczne postanowienia i wąż w kieszeni, czyli Nowy Lepszy Rok!

Dzień dobry! Jak miło Was zobaczyć w Nowym Lepszym Roku! Jeszcze raz życzymy Wam wszystkiego co najlepsze! Mawiają, że rok 2013 to rok węża, mam tylko nadzieję, że nie tego węża co siedzi w kieszeni?