czwartek, 17 kwietnia 2014

Gra w zielone, czyli dorsz w angielskiej panierce i dip groszkowy

Za parę dni Wielkanoc, za oknem zrobiła się piękna szkocka wiosna, więc postanowiłam zaszaleć na zielono. Wiem, ze jest wiele przepisów w sieci, jak zrobić najlepszą na świecie panierkę angielską do ryby. Może moja nie jest najlepsza na świecie, ale w pierwszej trójce się mieści.

Dorsz w panierce czosnkowo-pietruszkowej




Składniki:

Filety z dorsza (4szt)
mąka
proszek do pieczenia
suszona pietruszka
czosnek granulowany
sól
olej
masło
woda mineralna (schłodzona)



Nie robimy ryby na głębokim tłuszczu, co może wydać się zaskoczeniem, ale dajemy więcej oleju niż zazwyczaj. Rozgrzewamy tłuszcz na patelni. Szykujemy panierkę dla naszej ryby, ciężko mi powiedzieć ile mąki dodać, robimy tak, aby to miało konsystencję ciasta na racuchy, albo takie gęste naleśnikowe. Do miski wsypujemy 4 łyżki suszonej pietruszki i 1płaską łyżkę czosnku granulowanego, dwie szczypty soli i pół łyżeczki proszku do pieczenia. Mieszamy wszystkie składniki z mąką i dolewamy wody mineralnej prosto z lodówki(niegazowana) - mieszamy energicznie. Oczywiście panierki potrzebujemy na 4 kawałki ryby, jeżeli tych filetów jest więcej, to musi podwoić składniki.    Filety osuszamy, obtaczamy w mące i zanużamy w panierce. Na rozgrzany olej wrzucamy plaster masła i jak nam się pokaże piana, to zaczynamy smażyć rybę. W zależności od grubości fileta trwa to około 4-5 minut z każdej strony, na średnim ogniu.


Mam dla Was jeszcze bardzo fajny przepis na DIP groszkowy - do ryby pasuje rewelacyjnie, ale nie tylko. Ja na Wielkanoc będę robiła roladki z szynki. Plastry szynki przesmaruję dipem, poukładam ćwiartki jajka i delikatnie zwinę w rulon. Myślę też, że taki dip nada się podczas letniego grillowania.

DIP groszkowo-chrzanowy z majonezem



Składniki: 

2 szklanki mrożonego groszku
1 łyżka suszonej mięty
2 łyżki suszonej pietruszki
4 łyzki wody
1 łyżka chrzanu
majonez
sól

Do gotującej, osolonej wody wrzucamy dwie szklanki zmrożonego groszku, liczymy do pięciu i odlewamy groszek na sitko i przelewamy zimną wodą. Groszek przekładamy do blendera, dodajemy suszoną mięte, suszoną pietruszkę, 4 łyżki wody i blendujemy na krem. Ja lubię jak zostają takie lekkie grudki, ale można na gładko. Przekładamy do miski i dodajemy łyżkę chrzanu i parę łyżek majonezu, mieszamy dokładnie i nasz dip jest gotowy. Parę minut temu przekonałam się, że świetnie pasuje też na kanapki zamiast masła. Polecam:)

Korzystając z okazji życzymy Wam radosnych, smacznych i zdrowych Świąt Wielkanocnych, niech Zajączek bedzie dla Was łaskawy i niech Was nie opuszcza dobry humor. WESOŁYCH ŚWIĄT!

  



                  

piątek, 11 kwietnia 2014

Urodzinowa podróż kulinarna, czyli tam gdzie serwują Adobo

No i nie zapomniałam! Dzisiaj Blog kończy 2 latka, ale ten czas zleciał! Kochani Sznupkolubni, bardzo Wam za te dwa lata dziękujemy, bardzo nam miło, że do nas zaglądacie, zostawiacie komentarze i miłe słowa. Cieszę się, że w tym zwariowanym zabieganym świecie znajdujecie 5 minut, żeby poczytać to, co się tam w mojej głowie rodzi i w kuchni płodzi. Jeżeli przez te dwa lata udało mi się, swoją pisaniną, wywołać u Was radosne uśmiechy to innej nagrody nie potrzeba. Mam nadzieję, że za dwa lata spotkamy się jeszcze w większym składzie i że nie będziecie oszczędni w komentarzach. Tak, tak te komentarze to takie moje sekretne życzenie, żeby było ich trochę więcej:)



Tradycyjnie  powinien pojawić się teraz tort, świeczki i toasty. No, ale każdy już wie, że piec to ja nie umiem, a co najważniejsze, za słodkim nie przepadam. Już jako mały rumiany berbeć wolałam parówki niż czekoladki. Tak, tak, zapytajcie mojej mamy. Więc nie będzie torta, ale w nagrodę zabiorę Was w podróż kulinarną na Filipiny. Obiecuję, że będzie smacznie. Wiecie co to jest Adobo? Adobo to jest narodowy skarb Filipin - marynata do mięsa, ryb i owoców morza. Przepis prosty, nie wymaga egzotycznych przypraw. Marynata jest jedna, ale sposobów na smażenie, duszenie, czy pieczenie mięsa, wiele. Do mojej potrawki zainspirował mnie blog Filipinki, która mieszka w Wielkiej Brytanii. Zerknijcie choćby na jej zdjęcia - można się obślinić po same cycki:)

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Tydzień Kulinarny - pomidorowa z twistem

Dziś siódmy dzień tygodnia kulinarnego. Dotrwaliście? Oooocho...chyba jednak nie, bo nikogo nie wiedzę. Moje statystyki mówią, że najbardziej byliście głodni w niedziele, bo aż 500 osób zajrzało do sznupkowej kuchni. Za każde odwiedziny bardzo dziękujemy i zapraszamy częściej. Chciałam Wam tez przypomnieć, że poniedziałek, to miedzynarodowy Dzień Lenia. Nie zapominajcie o tym, macie przed sobą cały tydzień, zdążycie się jeszcze napracować.


Więc co w dzień lenia ugotować? Prosta, szybka, smaczna i zdrowa zupa pomidorowa, to chyba najlepszy pomysł. Czy jest ktoś taki, kto nie lubi zupy pomidorowej? Ja osobiście nie zam takiej osoby. Ja najbardziej lubię z makaronem, Sznupek z ryżem, a Wy jak robicie pomidorówkę? Macie jakieś swoje sekretne przepisy, co wyróżnia waszą pomidorową od innych? Ja czasami lubię pomidorową podkręcić,urozmaicić,dodać pikanterii, dlatego zapraszam Was na wersję z twistem.

Pomidorowa z twistem

  
Składniki:

woda
pomidory w puszce (w całości)
przecier pomidorowy
marchew
pietruszka
seler naciowy
por
zielona pietrucha (cała łodyga)
sól
pieprz
cukier

salami
czerwona cebula
suszone pomidory w zalewie
zielone oliwki
czosnek
wędzona papryka
majeranek
liść laurowy
sól
pieprz cayenne
masło
ocet balsamiczny

Każdy gotuje pomidorową według własnego smaku. Ja zawsze robię ją bardzo prosto, żadnych przypraw, jedynie cukier, pieprz, sól. Zaczynam od bulionu warzywnego, gotuje warzywa w całości, aż do granic rozgotowania, następnie warzywa idą do kosza, bo nic nie da się z nimi już zrobić i nie mają żadnych walorów odżywczych. Oczywiście w 89% dodaje tez ćwiartkę lub dwie kurczaka, żeby zupa miała siłę, ale dzisiaj akurat tylko warzywny. Bulion mam gotowy, na patelni rozgrzewam odrobinę masła i przekładam pomidory z puszki, sok idzie do garnka. Podsmażam porządnie pomidory przez parę minut z dodatkiem cukru i przekładam do blendera, miksuje, albo raczej blenduje i przekładam do garnka. Na końcu dodaje parę łyżek przecieru, sól, pieprz i gotuje pod przykryciem parę minut. Podaję z makaronem i zieloną pietruszką. Dla mnie idealna, jednak na drugi dzień już się może znudzić. W moim rodzinnym domu, na drugi dzień zupę jedliśmy z lanymi kluskami, taki sposób na urozmaicenie. Ja na drugi dzień zawsze przerabiam na ostrzejszą nutę, dodaje jej twista, a dzisiaj będzie to twist hiszpański.
Na patelni rozgrzewamy odrobinę tłuszczu, podsmażamy drobno posiekaną cebulę i pokrojoną w słupki salami. Jak nam się dobrze zasmaży cebula z salami dodajemy posiekane suszone pomidory z zalewy, zielone oliwki, 2 ząbki czosnku, pieprz cayenne i majeranek wedle uznania , 2 liście laurowe i odrobinę wędzonej papryki oraz sól do smaku. Na końcu dodajemy dosłownie parę kropel octu balsamicznego. Mieszamy i dodajemy do naszej pomidorowej, gotujemy przez chwilkę i już mamy nowe wcielenie pomidorowej.  Smacznego!

      
                      
 

niedziela, 6 kwietnia 2014

Tydzień kulinarny - a może tak jajko w ramce?

Dzień Dobry! Kocham Cię!
Już posmarowałem tobą chleb
Dzień Dobry! Kocham Cię!
Nie chcę cię z oczu stracić więc
Jeszcze więcej dzień dobry
Kocham Cię
Podzielimy dziś ten ogień na dwoje
Dzień Dobry!Kocham Cię!
To zapyziałe miasto niech o tym wie  

  

Niezmiennie już, długie leniwe poranki we dwoje kojarzą mi się z tą piosenką. Tak, tak, taki romantyk kiedyś był ze Sznupka, tak mi śpiewał do ucha i kawusie do łóżka przynosił. Oj tak, dawno to było.

Wracając do przewodniego tematu, czyli który to już dzień tygodnia kulinarnego? Już się pogubiłam i wy pewnie też. Dzisiaj dla urozmaicenia propozycja śniadaniowa. Zapraszam.

Jajko w ramce 



Składniki( 1 osoba);

1 kawałek chleba tostowy lub zwykły
1 jajko
suszone pomidory w zalewie
zielone oliwki
cebula biała
suszona natka pietruszki
cukier
sól
pieprz
ocet balsamiczny
masło

Drobno siekamy cebulę i podsmażamy na maśle. Cebulę solimy i słodzimy odrobinę, tak ze dwie szczypty cukru. Następnie dodajemy posiekane  suszone pomidory z zalewy i oliwki. Dodajemy pieprz i suszoną natkę pietruszki. Mieszamy, dodajemy 4 krople octu balsamicznego i przekładamy do miseczki, staramy się aby na patelni zostało trochę tłuszczu. Chleb wrzucamy do tostera, następnie wycinamy ramkę kładziemy na patelnię i wbijamy jajo i jajko się pięknie nam sadzi w ramkach. Pod koniec, aby przyspieszyć proces, przykrywamy pokrywką. Jeżeli wszytko będziemy robić na małym ogniu, to chleb nam się nie przypali. Przekładamy na talerz i posypujemy naszą pomidorowo-oliwkową salsą. Oczywiście dodatki każdy może dobrać sobie sam, czasami dodaję też drobno posiekaną salami.
Zamiast chleba można użyć np. paprykę i usadzić jajko w krążku. Smacznego.

            





sobota, 5 kwietnia 2014

Tydzień kulinarny - po amerykańsku, czyli chili con carne

Każdemu, się wydaje że chili con carne to tradycyjna potrawa meksykańska, a to typowa teksańska potrawa, która zdobyła uznanie w całych Stanach i z czasem w samym Meksyku też. Chili con carne to nic innego jak chili z mięsem. Podstawą jest wołowe mięso, mielone lub cienko siekane, duszone z dużą ilością papryczek chili, cebuli i pomidorów. Ciężko pracujący robotnicy dodali w latach 20-tych fasolę, z czasem zaczęto dodawać paprykę słodką, lub inne warzywa  i tak powstało chili, które znamy dzisiaj. No właśnie, wszyscy dodają czerwoną fasole, bo tak jest w przepisach i bardziej "meksykańsko". Ja jednak nie przepadam za czerwoną fasolą, to znaczy lubię na zimno, w sałatkach, ale w daniach ciepłych nie przepadam. Zamieniłam więc czerwoną fasolę na białą i od razu zmieniło to postać rzeczy. Chili con Carne mogę jeść codziennie. Zapraszam na moją wersje tego dania.

Chili con Carne





Składniki (4-6 osób) 

750g mielonej wołowiny
3 czerwone cebule
2 czerwone papryki
2 puszki(400g) białej fasoli (półksiężycowa lub inna)
1 puszka(410g) pomidorów w całości
100g przecieru pomidorowego
4 papryczki chili (różne)
zielona pietrucha
kolendra
4 ząbki czosnku
1 łyżka majeranku
1 łyżka kminu rzymskiego mielonego
1 łyżka czerwonej mielonej papryki
1 łyżeczka cukru
4 łyżki sosu sojowego ciemnego
1 łyżka octu balsamicznego
sól/pieprz
olej/oliwa
ser żółty do posypania

Danie typowo jednogarnkowe, więc robi się szybko i przyjemnie. Na rozgrzany olej wrzucamy pokrojoną w ćwiartki cebulę. Kroimy grubo, bo cebule ma być widać i czuć. Podsmażamy z dodatkiem płaskiej łyżeczki cukru. Jak tylko cebula nam się zarumieni dodajemy pokrojoną paprykę w grube paski. Paprykę ma być widać i czuć. Następnie dodajemy mielone mięso, majeranek, kmin, paprykę i wyciśnięty czosnek. W czasie smażenia mięsa dodajemy papryczki chili. Ja dodała 4 różne papryczki pokrojone w paski, łącznie z nasionkami, chili wyszło bardzo ostre, jeżeli chcemy złagodzić trochę potrawę zredukujmy ilość papryczek do trzech i usuńmy nasionka z dwóch. Jak tylko mięso nam się usmaży, dodajemy fasolę odciśniętą z wody, pomidory z puszki i garść poszatkowanej pietruszki i kolendry. Dusimy chwilę pod przykryciem. Podlewamy wodą (jakieś pół szklanki) dodajemy przecier pomidorowy i jak tylko wszytko nam się zabulgocze ściągamy z ognia i wykańczamy sosem sojowym i octem balsamicznym, dodajemy sól i pieprz do smaku. Ilość octu w stosunku do ilości chili jest wręcz symboliczna, ale bardzo fajnie podkreśla smak i wraz z sosem sojowym sparawia, że sos jet przyjemnie kleisty. Podajemy z ryżem lub ziemniakami. Posypać serem i zieleniną już na talerzu. Smacznego. To jest typowa potrawa, której nie można ugotować tak w sam raz, ale na moje szczęście świetnie nadaje się do mrożenia, a śmiem twierdzić, ze jak tak sobie poleży parę tygodni w zamrażalniku to smakuje jeszcze lepiej. Smakuje też rewelacyjne do pieczonych ziemniaków ze skórką.  

                  


piątek, 4 kwietnia 2014

Tydzień Kulinarny - sałatka selerowa,czyli petarda

Witam w kolejnym dniu tygodnia kulinarnego, normalnie zaczynają mi się kończyć pomysły i zapasy w lodówce, a w kuchni siedzę non stop. Nie mam oczywiście nic przeciw gotowaniu, ale to zmywanie, ileż można?! Ktoś pomoże, wyręczy, wesprze ? Zanim przejdę do kolejnego przepisu, to chciałam poinformować, że na wczorajsze ogłoszenie odpowiedziała TYLKO jedna koleżanka, to znaczy chęci wyraziła, ale przesyłki, w postaci Sznupka, jeszcze nie odebrała. No nic, poczekamy.
Sprawy organizacyjne za nami, teraz czas przejść do kolejnego przepisu. Mieliśmy już sałatkę demolkę, to teraz przyszedł czas na sałatkę petardę. Dlaczego petarda?

  • Sznupek smakuje ci sałatka?
  • Sznupeeek, ściągnij słuchawki!
  • Cooo???
  • Pytałam się co sądzisz o sałatce
  • Nooo!
  • Co no? Smakuje czy nie?
  • Nooo, sałatka petarda Sznupciu!
Sałatka bardzo banalna i nic w niej takiego odkrywczego nie ma, ale jeżeli ktoś lubi seler naciowy to nie będzie narzekał.

Sałatka selerowa (petarda)



Składniki (3-4 osoby)  

5-6 łodyg selera naciowego (dorodnych)
5 jajek ugotowanych na twardo
1 puszka kukurydzy
4 ogórki kiszone(duże)
zielona pietruszka świeża
zielona pietruszka suszona (przyprawa)
majonez
jogurt
musztarda sarepska
sól, pieprz, czosnek

Seler naciowy zlewamy gorącą wodą i obieramy z włókiem, tak jak rabarbar. Pamiętajmy, żeby nie skubać do ostatniej nitki, tylko te najgrubsze, ułamujemy z brzegu i jednym szybkim pociągnięciem pozbywamy się starych włókien. Teraz szatkujemy, lub kroimy w cienkie paski. Wrzucamy do miski, posypujemy solą, pieprzem i czosnkiem w proszku. Ogórki kroimy w kostkę lub szatkujemy na drobne plasterki, dodajemy kukurydzę odsączoną z wody i dwie łyżki suszonej natki pietruszki. Mieszamy z czubatą łyżka musztardy, na końcu dodajemy jajka pokrojone w kostkę i dwie garści posiekanej zielonej pietruszki. Wedle uznania dodajemy jogurt i majonez. Gotowe! Mówię Wam, petarda!



Seler naciowy jest bardzo dobry w różnych sałatkach, ale świetnie sprawdza się w zupach, ze względu na swoją aromatyczność. Jak gotuje rosół, jarzynową, czy pomidorową zawsze dodaje z dwie łodygi dla smaku.        
      

czwartek, 3 kwietnia 2014

Tydzień kulinarny - brokułowe świderki o smaku bekonu

Normalnie dasz się facetowi za kolanko przez chwilę potrzymać, a nim się obejrzysz, już sprzątasz, gotujesz, prasujesz, do pracy szykujesz, kluczyków szukasz, skarpetki zbierasz z podłogi i głupie pomysły wybijasz z głowy. Normalnie ręce i cycki opadają przy tych chłopach! No mi akurat przy jednym chłopie, żeby nie było niedomówień i plotek. Oddam Sznupka w dobre ręce, ktoś chętny? No dobra.... nie będę kaprysić, oddam Sznupka w jakiekolwiek ręce! Ktoś chętny? Bo ja już z nim nie wytrzymie!



Odkąd pamiętam zawsze gotuję obiad na dwa dni, taka naszego domowego ogniska tradycja. Czasem jak się uprę, to i na trzy dni nagotuję. Teraz z okazji kulinarnego tygodnia gotuje codziennie. Siedem różnych obiadów w siedem dni. Czy może więcej wymagać od idealnej Pani Domu?


  • Sznupcia i tak codziennie będziemy mieli coś nowego na obiad?
  • Oczywiście, że będziemy!
  • I tak przez cały miesiąc?
  • Jaki miesiąc???? To się nazywa TYDZIEŃ KULINARNY
  • Łeee, tylko tydzień??? Ja myślałem, że to miesiąc kulinarny 
  • No wiesz co ! Tobie to  zawsze mało!
  • No przecież żartuję sobie! A ten tydzień to z weekendem, czy bez?
  • ....
Jakby ktoś się reflektował na moją ofertę, to proszę o namiary w komentarzach, dostawa gratis:) A tym czasem wracajmy do naszego tygodnia kulinarnego. Nie jestem wielką fanką brokułów, jakoś wolę kalafior. Jem, bo wiem, że są zdrowe i już. Parę dni zabierałam się za nie i nie wiedziałam jak je zrobić,żeby nie były mdłe , aż wpadłam na pomysł, żeby je najpierw podsmażyć, żeby nadal pozostały chrupkie i  nie oddały wodzie całego swojego smaku. Muszę przyznać, strzał w dziesiątkę! Zapraszam na brokułowe świderki w kremowym sosie z bekonem.


Bekonowe Brokuły w sosie kremowym



Składniki (3-4 osoby) 

500g makaronu świderki ( może być penne lub muszelki)
700g brokułów świeżych
350g wędzonego bekonu, boczku lub szynki
200g serka ziołowo-czosnkowego Philadelphia
zielona pietruszka
zielony groszek mrożony
ser żółty
oliwa/olej
sól i pieprz

Na patelni rozgrzewamy tłuszcz, no chyba, że mamy tłusty boczek, to raczej nie potrzebujemy dodatkowej ilości tłuszczu. Mięso kroimy w drobną kostkę lub cienkie paski. Dodajemy pieprz i sól i smażymy na chrupko. Brokuły dzielimy na małe różyczki, łodygę obieramy i kroimy w cienkie plastry. Wrzucamy na patelnie i obsmażamy porządnie na większym ogniu, zmniejszamy gaz i smażymy kolejne parę minut, dorzucamy garść posiekanej pietruch i dwie garści zielonego groszku. Mieszamy, podlewamy chlustem wody, dodajemy serek Philadelphia i dusimy pod przykryciem 2 minuty. Brokuły powinny być gotowe. Jeżeli nie mamy serka ziołowego, a tylko zwykły, to też może być, ale trzeba wtedy dodać trochę czosnku i ziół - tymianek i oregano na przykład. Jeżeli zabraknie nam groszku mrożonego , to można go pominąć lub dodać pokrojonego pora. No i na koniec to co na patelni, przerzucamy do makaronu, który wcześniej ugotowaliśmy al dente. Podajemy z dużą ilością tartego sera. Smacznego. Uważajcie tylko, bo brokuły o smaku bekonu uzależniają:)

                    

środa, 2 kwietnia 2014

Tydzień kulinarny - Balti, czyli jak oswoić kuchnie indyjską

Lubicie kuchnie indyjską? Nie? No właśnie, często spotykam się z tą opinią, że kuchnia indyjska jest niesmaczna, za ostra, zbyt aromatyczna, ciężko strawna lub zbyt skomplikowana do odtworzenia w domowej kuchni. Muszę przyznać, że mnie też nie zachwyciła kuchnia hinduska/indyjska w Azji, ta typowa, tradycyjna. Jednak wyczułam w niej potencjał, bo przecież wszystkie najlepsze przyprawy świata pochodzą z Indii, więc nie może być, aż tak źle. Z gotowaniem po indyjsku jest tak samo, jak z filozofią życia. Każdy musi znaleźć swój własny przepis okraszony kompromisem, odwagą i umiarem. Każdy w tym celu powinien też odwiedzić Indię. Ja mam w planach, a Wy?

www.google.co.uk/

Przejrzałam wiele polskich przepisów na dania z Indii i aż się złapałam za głowę. Wszędzie widzę ogromne ilości mleka kokosowego, śmietany, cynamonu, imbiru i kolendry.Blogerzy namiętnie marynują mięso w jogurcie - trzymając to całą noc w lodówce, żeby się "przeżarło" oraz dodają niezliczone ilości zielonego kardamonu, sprawiając, że curry śmierdzi jak stara apteka, a mięso trąca serwatką. No,ale mieliśmy się oswajać, a nie zniechęcać. Jak wiecie, w Wielkiej Brytanii jest olbrzymia grupa emigrantów z Indii, Pakistanu czy Bangladeszu, co pozytywnie odbiło się na kuchni brytyjskiej. Kurczak Balti, Kurczak Tikka Masala i zupa z soczewicy stały się narodową potrawą Brytyjczyków, a restauracje i bary z jedzeniem na wynos można spotkać na każdym rogu. Hindusi wiedzieli, że tradycyjna kuchnia nie sprawdzi się na wyspie, więc ją odrobinę złagodzili i dostosowali do naszych kubków smakowych i naszej szerokości geograficznej. Tak, tak to też ma znaczenie, my nie potrzebujemy tak ostrego jedzenia, nie żyjemy w klimacie gdzie duża ilość przypraw zabezpiecza żołądek przed bakteriami. Zauważcie, że czym cieplej, tym kuchnia danego kraju jest bardziej aromatyczna. Więc, aby jeść po indyjsku wcale nie musimy sobie parzyć przełyku, ani też dodawać do jednego talerza wszystkich przypraw jakie istnieją w Indiach, żeby było oryginalnie i według przepisu.
Pamiętam jak lata temu, jeździłam na zakupy do Birmingham i wjeżdżałam do miasta od strony Stratford Road, gdzie w ciągu minuty mogłam się poczuć jak w Indiach. Chodziłam po sklepach z materiałami, kupowałam egzotyczne owoce i głęboko wdychałam te egzotyczne zapachy wydobywające się z licznych restauracji. Nie wiedziałam wtedy, ze trafiłam do zagłębia Balti, zwanego Trójkątem Balti.

www.google.co.uk
                                            

www.google.co.uk

www.google.co.uk

www.google.co.uk/

www.google.co.uk/

www.google.co.uk/

wtorek, 1 kwietnia 2014

Tydzień kulinarny - sałatka demolka, w roli głównej tuńczyk i fasolka

Nie wiem czy to z powodu nadchodzącej wiosny, czy tez może braku atrakcji życiowych, postanowiłam trochę poszaleć w kuchni. Sznupek jak zobaczył tygodniowe zakupy, to się za głowę złapał, ale jak mu powiedziałam, że będę tworzyć w kuchni, a on będzie te moje twory degustował, to szybko złapał się za brzuch i radośnie poklepał. Nawet się zaoferował z pomocą przy rozpakowywaniu zakupów, żebym szybciej zabrała się za gotowanie. Tydzień kulinarny zaczniemy od sałatki, która lepiej smakuje, niż wygląda, więc musicie uwierzyć mi na słowo - jest smacznie, dietetycznie i fantastycznie.

Sałatka demolka - w roli głównej tuńczyk i fasolka 



Składniki (2-3 osoby)

Mix sałaty lodowej/ rzymskiej/ cykorii/szpinaku
3 puszki(170g) tuńczyka z wody
1 puszka(400g) fasoli półksiężycowej z wody ( może być też dowolna zwykła biała fasola)
1 czerwona papryka
1 czerwona cebula
1 marchew

1 cytryna
1 limonka
1 czerwona papryczka chili
4 ząbki czosnku
1 łyżeczka brązowego cukru
olej rzepakowy
sól, pieprz
zielona pietrucha

Sałatkę robi się błyskawicznie. To od nas tylko zależy czy pokroimy ją drobno czy też grubo. Ja wam przedstawię mój sposób, a wy dostosujecie do swoich wymagań i gustów. Do miski wrzucamy mieszankę sałat. Sałatę rwiemy, nie kroimy. Cebulę kroimy w cienkie talarki, paprykę w większą kostkę, a marchew skrobiemy na wstążki. Odciskamy z wody fasolę i tuńczyka, mieszamy delikatnie z pozostałym składnikami. Solimy i pieprzymy do smaku. Teraz czas na to, co w tej sałatce najważniejsze - sos sałatkowy. Wyciskamy sok z limonki i z cytryny, dodajemy pokrojona papryczkę chili z pestkami, ząbki czosnku, łyżeczkę cukru, 4 łyżki oleju i 4 łyżki wody. Miksujemy to blenderem, powinien wyjść nam mleczno-różowy sos, który jest  bardzo ostry i  bardzo kwaśny. Ale to nic, bo jeszcze połowa przed nami. Dodajemy szczyptę soli oraz 4 łyżki oleju i 4 łyżki wody. Mieszamy i próbujemy, powinno już być lepiej. Dodajemy dwie garści posiekanej pietruszki i polewamy naszą sałatkę. Gotowe! Jeżeli został wam jeszcze sos, to się nie martwcie - w lodówce może postać parę dni, a jako dodatek do grillowanego mięsa lub ryby smakuje wyśmienicie.

Jutro będziemy oswajać się z kuchnią indyjską i przerabiać ją na naszą "nutę"