piątek, 29 sierpnia 2014

Kurczak pieczony w mleku kokosowym z pieczarkami, czyli delikatny posmak Tajlandii

Dzisiaj kurczak inspirowany kuchnią tajską, ale w delikatnym wydaniu. Zapraszam serdecznie:)




Kurczak w mleku kokosowym z pieczarkami

Składniki ( 4-5 osoby)

8 pałek z kurczaka
8 dużych pieczarek
1 puszka mleka kokosowego
3 duże ząbki czosnku
1 łyżka imbiru świeżego
1 czerwona papryczka chili (lub 1/2 czerwonej słodkiej - czytaj P.S.)
6 łyżek sosu sojowego ciemnego
1 łyżka mąki kukurydzianej/ziemniaczanej
sok z małej limonki
1 łyżeczka brązowego cukru
sól/pieprz/papryka do smaku
kolendra do przybrania

Do blendera wrzucamy obrany i pokrojony czosnek, starty imbir, pokrojoną papryczkę chili, sok z limonki, cukier , 2 łyżki sosu sojowego. Miksujemy to dokładnie, dolewamy puszkę mleka kokosowego i mamy gotową marynatę kokosową do kurczaka. Pieczarki czyścimy ręcznikiem papierowym, kroimy na dwa lub na cztery i wrzucamy do marynaty. Następnie dodajemy pałki kurczaka i mieszamy dokładnie, przykrywamy dokładnie i odstawiamy do lodówki na jakieś dwie godziny. Nie musimy męczyć mięsa całą noc.


      

Rozgrzewamy piekarnik na 170C(z nawiewem)190C(bez nawiewu). Kurczaka z lodówki wyciągamy odpowiednio wcześniej, aby odtajał trochę. Wyciągamy kurczaka i pieczarki na brytfankę. Marynata tak zgęstniała, że wygląda jakby kurczak był w cieście naleśnikowym. Posypujemy z wierzchu papryką, pieprzem i dla dodania odrobimy pikanterii, chili w proszku. Pieczemy około 45-50 minut. W międzyczasie - do pozostałej w misce marynaty dodajemy szklankę wody, 4 łyżki sosu sojowego, łyżkę mąki i delikatnie gotujemy nie doprowadzając do wrzenia. Spokojnie na małym ogniu, aż uzyskamy kremową konsystencję w kolorze "róż z pomarańczem". Brytfankę z kurczakiem wyciągamy z piekarnika, usuwamy nadmiar tłuszczu (oczywiście jak kto lubi).




  Sos możemy dodać prosto do brytfanki , lekko zamieszać i posypać kolendrą. Podawać na stół z dużą ilością ryżu i zieleniny. Smacznego Kochani:)


P.S.
Danie nie jest ostre - żeby uzyskać średnio ostre należy dodać dwie papryczki, trzy papryczki jeżeli chcemy, żeby było ostre.
Nie zawsze mamy pod ręką świeże papryczki chili, albo nie wiemy jakie użyć, czy nie będą za ostre. Zazwyczaj używamy wtedy chili w proszku lub w płatkach. Ja jednaj podpowiem wam lepsze rozwiązanie. Słodka czerwona papryka zmielona z pieprzem Cayenne. Sami wtedy dozujemy ostrość, nie pozbawiając się soczystości papryczki.
W przepisie podałam 8 dużych pieczarek, ale nigdy już nie popełnię tego błedu. Pieczarki są tak dobre, że następnym razem będzię ich chyba dwa razy więcej..;)


W następnym odcinku..... "Tu czeka miejsce na twoją reklamę, czyli raport z Polski"        



    

 








czwartek, 7 sierpnia 2014

Wakacyjnie, czyli jak w minutę można znienawidzić fryzjerkę?

Na wstępie chciałam Was bardzo gorąco pozdrowić i za razem przeprosić. Wiem, że zaniedbałam Was kompletnie i pewnie strasznie za mną  Sznupkiem tęsknicie. Obiecuję, że na jesień się poprawię i będzie sznupkowych opowieści więcej. Szkocja zaskoczyła nas przepięknym latem i szkoda dnia na siedzenie przed laptopem, zresztą pewnie Wy taż macie mniej czasu na czytanie .
Jutro wylatuję na dwa tygodnie do Polski, Sznupek zostaje w domu, więc bardzo proszę miejcie na niego oko:) We wrześniu lecimy do Toskanii, spełniać kolejne marzenia, więc jak wrócimy, to będę Was rozgrzewać ciepłymi włoskimi opowieściami.



Jakoś tak się złożyło, że każdy mój wyjazd poprzedza wizyta u fryzjera, taka mała tradycja.  Sam jak mnie widzi, to od razu pyta gdzie wyjeżdżam i dlaczego tak rzadko. Z Sam znamy się już chyba z 5 lat i jak dotąd nie mogłam jej niczego zarzucić, zawsze wychodziłam od niej zadowolona. Do dzisiaj.......


        

Odkąd pamiętam, przedziałek miałam lekko na lewo , zaczesywany na prawa stronę. Jakoś nigdy nie przyszło mi do głowy żeby to zmienić.
Dzisiaj Sam się mnie pyta - to jak robimy przedziałek? No tak jak zawsze - odparłam bez cienia wątpliwości.
- Tak jak zawszeee??? - zapytała przeciągle Sam - I tu zrodziła się wątpliwość!
- No a co proponujesz??? - zapytałam mniej przeciągle, prawie, że szeptem
- No wiesz, zawsze się zastanawiałam dlaczego się upierasz na ten przedziałek zaczesywany na prawo i na dodatek prawie po środku?
A skąd ja to mam niby wiedzieć? Pewnie mnie tak Mama czesała od niemowlaka, albo pierwszy fryzjer tak zadecydował, podjął za mnie tą życiową decyzję, albo ...albo...no nie wiem co mam jej opowiedzieć? Na szczęście nie musiałam.
- No to co? Zmieniamy na drugą stronę i przesuwamy bardziej na bok? - zapytała Sam, podekscytowana, jakbym się zgodziła na powiększenie cycków i korektę podbródka.
- Skoro uważasz, że tak będzie lepiej to przesuwamy - powiedziałam zrezygnowana, bo przecież nie będę się z fryzjerką kłócić, jakby nie patrzeć , to ona ma nożyczki w dłoni.
- No i co Ty na to? Lepiej teraz? - zapytała, gdy dokończyła dzieła.
Muszę przyznać, że efekt był zaskakujący! Nie za bardzo wiedziałam, co się zmieniło, ale zmieniło się na lepsze. Na szczęście moja kochana fryzjerka bardzo dobrze wiedziała co się zmieniło i nie omieszkała mnie o tym poinformować.
- I co zadowolona jesteś- zapytała z uśmiechem? Od razu głowa mniej jajowata, prawda? - JAJOWATA GŁOWA!!!!!- omal nie zadławiłam się własną śliną ! Bardziej byłam przygotowana na to , że nowa fryzura komplementuje moje oczy, podkreśla moje pełne usta, czy tez wyostrza kości policzkowe lub odejmuje przynajmniej 10 kilo (z tego cieszyłabym się najbardziej), a nie na to, że moja głowa już nie jest taka jajowata, jak przez ostatnie 40 lat. Ręce i cycki opadły mi do kolan. Chyba czas aby zmienić fryzjera..... chociaż.....szanuj fryzjera swego, bo możesz dostać gorszego.... pomyślę jeszcze o tym, przed następnym wyjazdem.