środa, 31 grudnia 2014

Kulinarne propozycje, czyli jak wejść w Nowy Rok ze smakiem

Kochani , już dzisiaj w nocy będziemy witać Nowy Rok! Mamy nadzieję, że przyniesie Wam wiele wspaniałych chwil, mnóstwo radosnych uniesień i 365 powodów do uśmiechu. Jeżeli w jakiś sposób ten stary rok nie był dla Was łaskawy to się nie przejmujcie! Głowa do góry, cycki do przodu, na bok troski, bo Nowy Rok będzie BOSKI!



 Mawiają, że pierwsze wrażenie jest najważniejsze, a później to już jakoś leci. Zadbajmy więc, żeby w ten Nowy Rok wejść z uśmiechem i ze smakiem. O uśmiech musicie postarać się sami, co do smaku, pozwólcie, że pomogę.
Wczoraj na naszej "fejsbukowej" stronie przez cały dzień dodawałam przepisy z sylwestrowymi propozycjami. Czas aby zebrać je tu w całości, może jeszcze komuś się przydadzą.
Zresztą, macie cały następny rok, żeby je wypróbować. Zapraszam!

JAJA ZORBY


Składniki:
5 jajek 
1/2 ogórka szklarniowego ( długi)
3 ząbki czosnku
1 łyżka suszonego koperku
garść świeżego
sól/pieprz
jogurt naturalny
majonez ( u mnie własnej roboty) 


Ogórka ścieram na tarce razem ze skórą, nie odciskam wody, nie ma takiej potrzeby , wyciskam czosnek, dodaje koperek, sól, pieprz i łączę pół na pół z majonezem i greckim jogurtem.
Jak widzicie nazwa Jaja Zorby pochodzi , od greckiego sosu tzatziki:), jedynie w zmodyfikowanej formie. Można podawać jak na obrazku, lub indywidualnie na krakersach lub grzankach - krakers- połówka jajka - sos. Wygląda bardzo ładnie. 



CAMEMBERT ZAPIEKANY W PAPRYCE I WĘDZONYM BOCZKU



Składniki:
ser camembert
papryka konserwowa
boczek wędzony lub szynka parmeńska 
suszony rozmaryn




Rozkładamy plastry boczku na desce, dobrze jak będą na siebie odrobinę zachodzić. Gruby plaster (1/4 całości krążka) posypujemy odrobiną rozmarynu, zawijamy w paprykę ze słoika, kładziemy na boczek i zwijamy, dokładnie zakrywając cały ser. Pieczemy przez 30 minut w 190 C. Podawać z delikatnym sosem winegret lub innym, według uznania. Smacznego:)


No to lecimy dalej z przygotowaniami do sylwestrowej nocy!
Dobre na ciepło, ale jeszcze lepiej na zimno! Thai Sweet Chili to chyba najlepszy sos jaki wymyślono w Tajlandii. Jest idealnie słodki, perfekcyjnie ostry i kwaśny w sam raz. Polecam oryginał (butelka na zdjęciu), ale innych firm też się nada.

Kurczak po tajsku - sweet chili



6 pałek z kurczaka 
3 piersi
sos sweet chili - Thai Sweet Chilli Sauce Healthy Boy Brand
sos sojowy ciemny
czosnek
mąka kukurydziana lub ziemniaczana

Piersi z kurczaka kroimy w kostkę i dodajemy świeżo wyciśnięty czosnek, czosnek wcieramy też w pałki. Zalewamy mięso sosem chili, dokładnie mieszamy, odstawiamy do lodówki na przynajmniej 2 godziny. Wyciągamy z lodówki, dajemy kurczakowi ochłonąć trochę. W tym czasie rozgrzewamy piekarnik do 180 C, a piersi z kurczaka nakłuwamy na drewniane lub bambusowe patyczki ( patyczki namoczyć w wodzie) Wykładamy wszystko na blachę, wyłożoną papierem do pieczenia. Do marynaty, która nam została w misce dodajemy około 5 łyżek sosu sojowego i 1 łyżki mąki, mieszamy dokładnie. Jeżeli marynaty jest za mało na pokrycie naszego mięsa, dodajemy jeszcze trochę sosu chili. 
Blachę z mięsem wkładamy do piekarnika na 40 minut, po czym wyciągamy, obracamy mięso, polewamy marynatą i ponownie wkładamy na kolejne 15 minut. Gotowe! Można podawać na ciepło z ryżem, lub na zimno z dodatkiem sezamowych paluszków i sałatki z ogórków, jogurtu i kukurydzy.


Pasta z wędzonego łososia do krakersów lub owsianych ciasteczek


150 g łososia wędzonego (najlepszy szkocki)
1/2 ogórka szklarniowego (ze skórką, startego na tarce)
100 g serka Philadelphia
1 łyżeczka chrzanu
koperek
sól/pieprz do smaku

Wszystko ze sobą dokładnie wymieszać i podawać z krakersami, grzankami, tostami lub zawinąć w tortillę.

PIKANTNA ZUPA BROKUŁOWA ze szpinakiem i mlekiem kokosowym



Składniki
400g brokułów
200g szpinaku
2-3 duże ziemniaki
1 marchew
2 czerwone papryczki chili
4 ząbki czosnku
1 łyżka startego imbiru
1 łyżka cukru
sól
pieprz
mleko kokosowe
1 limonka 
olej/masło



W garnku rozgrzewamy odrobinę masła lub oleju i przez chwilę podsmażamy szpinak. Następnie dodajemy brokuła rozdzielonego na różyczki, obrane ziemniaki i marchewkę, papryczki chili przekrojone na pół, ząbki czosnku obrane i imbir( można zastąpić mielonym). Dodajemy cukier, pieprz i sól, zalewamy wrzątkiem, tak na dwa palce ponad warzywa i gotujemy pod przykryciem do miękkości. Następnie odstawiamy, aż trochę przestygnie i miksujemy/blendujemy. Stawiamy na mały gaz, dodajemy mleko kokosowe (1 puszka) mieszamy, po pięciu minutach doprawiamy do smaku sokiem z limonki. Ja dodałam jeszcze czosnku, ale to już indywidualnie musicie dopasować do waszego smaku


ŚLEDZIE RASTA - po jamajsku


Składniki: 

1 kg Matjasów
3 białe cebule
2 czerwone papryki
1 zielona papryka
ananas konserwowy
zielona pietruszka
olej rzepakowy
200 g przecieru pomidorowego
limonka lub cytryna

6 liści laurowych
6 ziela angielskiego
2 goździki
1/2 łyżeczki kurkumy
1/2 łyżeczki pieprzu kajeńskiego 
1 łyżeczka kminu ( kmin rzymski)



Śledzie płuczemy w wodzie( moje nie wymagały moczenia) kroimy w paski, skrapiamy sokiem z cytryny i dodajemy odrobinę cukru ( cukier wyciąga cały piękny aromat śledzia), odstawiamy na bok. Rozgrzewamy patelnie i wrzucamy wszystkie przyprawy, podgrzewając je uwalniamy zapachy, po paru minutach dodajemy pokrojoną w piórka cebulę, paprykę w kostkę i posiekaną zieloną pietruszkę( duża garść).
Podsmażamy na średnim ogniu, nie dopuszczamy, aby cebula nam się rozwaliła, ma być tak al dente. Dodajemy pięć czubatych łyżek ananasa z puszki( w kawałkach) i 5 łyżek soku, 200 g przecieru pomidorowego i sok z całej limonki. Zasmażamy chwilę i odstawiamy do ostygnięcia. Teraz układamy warstwowo w słoiku - farsz,śledź, oliwa i tak do wyczerpania składników - powinny wyjść dwa litrowe słoiki. Smacznego! ŚLEDZIE należy obracać w międzyczasie, czas przegryzania to 24 h, a w słoiku mogą śmiało leżakować do tygodnia.  
Nazwę podsunęła mi moja bardzo sympatyczna koleżanka Ania:)



czwartek, 18 grudnia 2014

Pierwszy Świąteczny Konkurs kulinarny - zaproś nas do stołu, my przyniesiemy prezenty!

Zapraszamy na Pierwszy Świąteczny Konkurs Kulinarny! Mamy nadzieję, że stanie się to naszą tradycją! Kochani, wszystko zależy od Was! Czy spodoba się wam pomysł, czy dacie się wciągnąć do zabawy? Zaproście nas do waszego wigilijnego stołu, a my przyjdziemy do Was z prezentami!




KTO może wziąć udział w konkursie?

- każdy kto skończył 18 lat
- każdy kto kocha Święta
- każdy kto czyta naszego Bloga

CO należy zrobić, aby wziąć udział w konkursie?

- należy zrobić zdjęcie swojego wigilijnego stołu lub wybranych potraw
- wysłać jedno zdjęcie na adres mailowy - sznupkowiewpodrozy@gmail.com
  lub zamieścić (dodać) na stronie FB  - KLIK
- należy napisać kilka słów o zdjęciu (np. Wigilia u moich dziadków, na stole widać głowę karpia)

CO dalej?

Zdjęcia zostaną zamieszczone na stronie FB i na blogu.
Sznupkolubni będą mogli głosować na swoje ulubione zdjęcie na naszej fejsbukowej stronie
Sznupcia i Sznupek wybiorą swoje ulubione zdjęcia wigilijne w tajnym głosowaniu.

CO można wygrać?

Paczkę z przyprawami z całego świata ( garam masala, curry madras, wędzona papryka, tajskie chili i wiele innych) oraz specjalną pamiątkę ze Szkocji. Nagrody są trzy i są równorzędne:
Nagroda za najładniejszy stół wigilijny zdaniem Sznupci
Nagroda za najfajniejszy stół wigilijny zdaniem Sznupka
Nagroda za najpopularniejszy stół wigilijny zdaniem Sznupkolubnych (głosowanie na FB)

DO kiedy trwa konkurs?

Zdjęcia można nadsyłać przez miesiąc od 24 grudnia 2014 do 24 stycznia 2015.
Zwycięscy zostaną ogłoszeni 25 stycznia 2015.
Paczki- nagrody zostaną wysłane pocztą w ciągu 14 dni od ogłoszenia wyników.

REgulamin:
Zdjęcie musi być własnością osoby, która bierze udział w konkursie
Na konkurs można wysłać tylko jedno zdjęcie.
Uczestnik konkursu musi być pełnoletni.  


  ZAPRASZAMY SERDECZNIE DO WSPÓLNEJ ZABAWY!!!

środa, 10 grudnia 2014

Śledź Hindusa, czyli przedświąteczna próba generalna


O tym, że śledź jest zdrowy, to każdy Polak wie i chwała mu za to. W Szkocji jest już trochę gorzej, bo śledzie wyparł wędzony łosoś i tuńczyk z puszki oraz dorsz w panierce. Służba zdrowia w swoich ulotkach umieściła śledzia na samej górze tabeli wśród zdrowych  ryb, dostępnych na naszym europejskim rynku. Śledzie możemy jeść bez ograniczeń, bo nie zawierają rtęci i innych niezdrowych pierwiastków, co jest, w czasach zanieczyszczonych wód, bardzo istotne.
Już tradycją się stało, że przed Świętami szykuje nową odsłonę śledzi. Wielką popularnością cieszą się śledzie po meksykańsku, są chyba najpopularniejszym przepisem na blogu, przepis znajdziecie TUTAJ

Wkrótce zaprezentuję Wam śledzie po jamajsku, ale muszę jeszcze trochę nad przepisem popracować. Dzisiaj zapraszam na Śledzie Hindusa - będziecie zachwyceni - obiecuję!

ŚLEDŹ HINDUSA

Składniki:


200 G płatów matjasów

2 cebule
olej ryżowy (może być inny)
1 czubata łyżeczka curry w proszku(łagodny)
1 łyżka przecieru pomidorowego
3 goździki 
3 ziela angielskie
1 łyżeczka papryki słodkiej
dwie szczypty cynamonu
dwie szczypty kminu rzymskiego
sok z cytryny
kurkuma
cukier


Jeżeli płaty są słone , to przepłukać/odmoczyć w wodzie lub mleku. Następnie płaty nacieramy cukrem i kurkumą,musimy uważać z kurkumą, dajemy tyle, żeby dodać koloru, małą szczyptę na każdy płat. Skrapiamy suto sokiem z cytryny i odstawiamy do "przegryzienia się"
Cebulę kroimy według uznania, może być w krążki lub w piórka, ale nie za drobno. Pokrojoną cebulę wrzucamy na rozgrzaną patelnię z odrobiną oleju, podsmażamy i po chwili na patelnię dodajemy przyprawy i przecier, smażymy na małym ogniu przez parę minut. Studzimy. Układamy w słoiku - cebula, olej, śledzie pokrojone w paski, aż do wyczerpania składników. TO JEST porcja na mały słoik 1/2 l. Słoik odstawiamy do lodówki na przynajmniej 12 godzin, nie zaglądamy, nie odkręcamy, nie próbujemy, dajmy przyprawą popracować nad śledziami. Jedyne co robimy , to stawiamy śledzie do góry nogami na parę godzin, a później zmieniamy pozycję na normalną, czyli wieczkiem do góry. Możemy też położyć słoik na blacie i chwilę porolować, żeby wszystko równomiernie się poprzelewało. Olej nabierze przepięknego koloru, co widac na zdjęciu, a o smaku musicie przekonać się sami.



          

    Kochani, idą Święta! Pamiętajcie aby przytulić nas na "fejsbuku", wystarczy kliknąć w ikonkę na pasku po prawej stronie. Dzięki temu jako pierwsi dowiecie się o konkursie, w którym będzie można wygrać przyprawy z całego świata!      

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Co to jest comfort food, jak to przetłumaczyć na polski oraz przepisów kilka na domowe pocieszacze

Mimo, że język angielski jest językiem prostym, to jest bardzo obrazowy i dzięki temu jedno słowo ma tysiące znaczeń, co czasami wprowadza  rozmówce w zakłopotanie, ale daje też pole do popisu dla naszej wyobraźni. Brakuje mi tej prostoty w języku polskim, gdzie wszystko musi być dokładnie sprecyzowane i logicznie zapisane. Pamiętam, że na początku mojej emigracyjnej kariery próbowałam mówić po angielsku, precyzując swoje myśli po polsku, plątałam się w słowach, a wystarczyło użyć jednego lub dwóch, żeby wszyscy zrozumieli o co mi chodzi. Weźmy pierwszy przykład z brzegu.

 comfort - wygoda, dobre samopoczucie, komfort, pocieszenie, ukojenie
 food - jedzenie
 comfort food  - coś do jedzenia dla poprawienia humoru, nastroju. Jedzenie wywołujące miłe                                         wspomnienia, jedzenie które dodaje sił. 




No właśnie, dwa proste słowa, a można tyle wyrazić. Comfort food może być tabliczka czekolady w deszczowy dzień, albo talerz gorącego rosołu, który przypomina rodzinny dom, może to też być ostre curry od hindusa z pobliskiej restauracji. Każdy rodzaj jedzenia, które sprawia, że czujemy się komfortowo, jedzenie, które poprawia nasz nastrój, lub jest pocieszeniem na jesienne smutki. A jak takie jedzenie określić po polsku? Macie jakieś pomysły? Pocieszacz? Brzmi dziwnie i może pasuje do tabliczki czekolady, ale do talerza gorącego żurku już nie za bardzo. Macie jakieś pomysły, może wspólnie coś wymyślimy? Tymczasem zapraszam Was na moje "comfort food", bo nic mnie tak nie cieszy, jak świadomość, że mam na talerzu zdrowe, domowe jedzenie.



Zupa - kwaśny pęczak z grzybkami na rosole



Składniki:
1 mały kurczak (1.10 kg)
2 pory
4 marchewki
1 szklanka kaszy pęczak
1 szklanka kapusty kiszonej
5 ziemniaków
25 g suszonych grzybów 

4 ząbki czosnku
4 liście laurowe
4 kulki ziela angielskiego
1 łyżka majeranku
2 goździki
1 łyżka cukru
sól
pieprz

zielona pietruszka

Zupa jest kwintesencją zdrowia i smaku, wspaniała uczta dla zmarzniętego organizmu. Kurczaka wycieramy papierem, kroimy na pół  i wkładamy do dużego garnka, 2 marchewki i jednego pora drobno kroimy w talarki i dodajemy do garnka, pozostałe marchewki i pora wkładamy w całości, lub przekrojone na pół. Warzywa w całości przydadzą nam się na "potem" jak będziemy robić pasztet. Dodajemy przyprawy, zalewamy wodą i gotujemy na małym gazie, do miękkości mięsa.
Kurczaka i warzywa w całości wyciągamy z garnka. Uzupełniamy poziom wody w garnku, tak żebyśmy mieli 4 l bulionu. Dodajemy posiekaną drobno kapustę kiszoną, posiekane grzybki i wodę z grzybów. Oczywiście grzyby musimy namoczyć jakieś dwie godziny wcześniej. Gotujemy pod przykryciem jakieś 30 minut, na końcu dodajemy kaszę i pokrojone dość grubo ziemniaki, po kolejnych 20 minutach zupa powinna być gotowa. Dodajemy posiekaną zieloną  pietruszkę, doprawiamy pieprzem i solą. Zupa wyjdzie bardo gęsta, więc jeżeli ktoś nie lubi jak mu łyżka "stoi", to musi zredukować ilość kaszy. Zupę można też ugotować na rosole wołowym, może być nawet smaczniejsza, o ile to jeszcze możliwe. Ja gotowałam na kurczaku, bo mięso będzie nam potrzebne na pasztet.

Drobiowy pasztet o smaku pomidorów i wędzonej papryki



Składniki:
1 kurczak(1.10 kg)
2 marchewki
1 por
2 jajka
3 kromki chleba
1 łyżka wędzonej papryki
1 łyżka czerwonej papryki
100g przecieru pomidorowego
1 łyżka kolendry mielonej
1 łyżka cukru
sól/pieprz
olej

Kurczaka i warzywa najlepiej ugotować dzień wcześniej, przełożyć do miski razem z warzywami i podlać odrobinę tłustym rosołkiem, na drugi dzień na kurczaku zrobi się ładna galaretka, która nada smaku naszej potrawie. Kurczaka obieramy z kości i miksujemy/ mielimy/ blendujemy razem z warzywami. Trzy kromki suchego chleba kroimy w kostkę, dodajemy papryki, przecier pomidorowy, cukier, sól, pieprz i kolendrę, podlewamy olejem i traktujemy blenderem lub wrzucamy do robota, ciężko mi powiedzieć ile tego oleju, może 3 -4 łyżki, mają nam się utworzyć tłusto-wilgotne okruszki, które będą nośnikiem smaku i spulchniaczem w pasztecie. Okruszki i dwa jajka(surowe) dodajemy do mięsa i dokładnie mieszamy - masa ma być gęsta i kleista, jeżeli będzie za sucha można dodać jeszcze z dwie łyżki oleju. Pamiętajmy, że pasztet będzie się piekł w wysokiej temperaturze, więc nie możemy użyć oliwy z oliwek do sałatek. Mięso odstawiamy na godzinę do lodówki, żeby nam się przegryzło.
Piekarnik rozgrzewamy na 190 C (termoobieg), mięso wyciągamy z lodówki, przekładamy do blaszki, lub keksówki wysmarowanej masłem i posypanej bułką tartą lub kaszą manną.
Przekładamy farsz i odpowietrzamy, czyli unosimy foremkę nad blat i wypuszczamy z rąk, czynność powtarzamy parokrotnie, w ten sposób pasztet nam się ładnie ubije. Pieczemy około 45-50 minut, aż nam się utworzy ładna skorupka na wierzchu, można dodać parę minut, jeżeli nie zarumieni się odpowiednio, ale nie trzymajcie w piekarniku, więcej niż godzinę. Pasztet najlepiej przestudzić i włożyć na noc do lodówki. Ja niestety popełniłam wielki błąd, wyciągnęłam z keksówki na ciepło i zwyczajnie ni się przełamał, więc nie ma zdjęcia pasztetu w całej okazałości. Pasztet, co tu dużo gadać, przepyszny w smaku o kremowej konsystencji, świetny na kanapki. Polecam:) Jeżeli nie macie wędzonej papryki, to zamienić na zwykłą słodką paprykę i będziecie wtedy mieli pasztet pomidorowo-paprykowy.


Sznupciowy schab po hindusku



Składniki:
4 plastry schabu ( tak jak na kotlety)
2 cebule
śmietana 18%
2 czubate łyżki przecieru pomidorowego

majeranek 
papryka słodka
ostra przyprawa curry (najlepiej madras)
czosnek
liść laurowy
ziele angielskie
cukier
oliwa
sól
mąka kukurydziana lub ziemniaczana

Rozgrzewamy patelnię, dodajemy oliwę, dwa liście laurowe, cztery ziela angielskie, łyżeczkę majeranku. Schab kroimy w paski, a cebulę w grube piórka, obsmażamy porządnie na dużym ogniu, aż nam się wszystko przyrumieni, po pięciu minutach powinno być gotowe. Zmniejszamy gaz i dodajemy łyżkę słodkiej papryki i czubatą łyżkę curry, wyciskamy 2-3 ząbki czosnku i dodajemy trochę cukru. Mieszamy dokładnie i posypujemy po całości mąką (1-2 łyżki), mieszamy aż nam się mąka zasmaży. Zwiększamy gaz i dodajemy przecier pomidorowy, podsmażamy przez chwilę i podlewamy szklanką wody z czajnika, cały czas mieszając.
Zmniejszamy gaz i dodajemy około 100 ml śmietany i chwilę dusimy pod przykryciem. Gotowe! Danie nie jest ostre, nie jest też daniem klasycznym z kuchni indyjskiej, co nie zmienia faktu, że jest niesamowicie aromatyczne i w pełni zasługuję na miano "comfort food", bo poprawi humor i rozjaśni duszę w najbardziej ponury dzień.



  
 
 



                            

sobota, 6 grudnia 2014

Pieczeń indycza z mozzarellą, żurawiną i boczkiem, czyli przedświąteczna próba generalna

Powróciliśmy z mokrej i zimnej Afryki i jak tylko wyjdę z szoku, trochę się ogrzeję szkockim słoneczkiem, to Wam wszystko opiszę. Oczywiście były także plusy tych wakacji, jednym z nich jest to, że utwierdziliśmy się w przekonaniu, że jedzenie w Wielkiej Brytanii jest tak nafaszerowane chemią, że już dawno powinniśmy świecić jak choinka w Boże Narodzenie. Zaczynam się wkręcać na całego w robienie wędlin we własnym zakresie i muszę się z wami tymi przepisami podzielić. Nawet się nie zastanawiajcie, czy Wam będzie smakować, albo czy Wam się chce, zabierajcie się do roboty, bo warto. Dodam jeszcze, że to Wy jesteście moją inspiracją, tak Wy kochani! Może nie korzystam z całych przepisów jakie mi podpowiadacie, ale czytam pilnie, czerpię waszą mądrość i kradnę doświadczenie, a z tego wszystkiego powstało oto takie cudo. Zapraszam!

Pieczeń indycza z mozzarellą, żurawiną i boczkiem



Składniki: (1 kg keksówka lub podobna foremka)
1kg mielonego indyka
150 g wędzonego boczku
1 mozzarella (kulka)
1 jajko
20 g suszonej żurawiny
3 ząbki czosnku
2 kromki chleba
mleko
1 jajko
sól 
pieprz kajeński
         oregano            

Suszoną żurawinę wsypujemy do słoiczka i zalewamy wrzątkiem, tak żeby ją zmoczyć, a nie żeby pływała. Odstawiamy na godzinę-dwie do przestygnięcia. Boczek kroimy bardzo drobno i podsmażamy na patelni, dodajemy pieprz kajeński, łyżkę oregano i ząbki czosnku pocięte w paseczki. Na końcu dodajemy żurawinę i podlewamy odrobiną syropu, który nam się wytrącił, resztę syropu możemy dodać do herbatki, albo rozrobić z wodą. Boczek z żurawiną dodajemy do zmielonego surowego mięsa z indyka i dokładnie mieszamy. Dwie kromki chleba i dwa chlusty mleka wrzucamy do blendera lub robota, mielimy na takie mokre okruszki, dodajemy do mięsa, wbijamy jedno jajko, mieszamy i na końcu dodajemy pokrojoną w drobną kostkę mozzarelle. Przekładamy do wysmarowanej i posypanej bułką keksówki. Wkładamy do rozgrzanego piekarnika i pieczemy przez godzinę w 190 C (termoobieg). Wyciągamy z piekarnika, studzimy, zawijamy z folię i do lodówki, najlepiej smakuje na drugi dzień. Można też przygotować na ciepło, ale poręczniej będzie zrobić w postaci kotletów i zapiec na blasze w piekarniku, lub na patelni.



Mam dla Was jeszcze małego bonusa, przepis na masełko żurawinowe. Coś innego i może być świetnym dodatkiem do chleba i świątecznych wędlin, możecie też użyć do grzanek, fantastycznie idzie w parze z serem brie. Polecam.

1 kostka masła
1 garść suszonych żurawin
pieprz kajeński
oregano
sól
2 ząbki czosnku (wyciśniety)

Robimy dokładnie tak jak w przepisie na pieczeń, moczymy, podsmażamy, studzimy. Następnie rozdrabniamy żurawiny widelcem i mieszamy z miękkim masłem, odstawiamy do schłodzenia i gotowe.